Holenderska artystka, zaproszona na festiwal „Kino w Trampkach”, padła ofiarą rasistowskich uwag ze strony osoby, mającej strzec bezpieczeństwa pasażerów.

Do zdarzenia doszło w piątkowe popołudnie na warszawskim lotnisku. Podczas rutynowej kontroli bezpieczeństwa aparycja artystki wzbudziła zainteresowanie jednego z pracowników ochrony. Mężczyzna postanowił zaspokoić swoją ciekawość w bardzo obcesowy sposób. Zapytana o pochodzenie reżyserka, wskazała Holandię (w której mieszka od kiedy skończyła 7 lat i której jest obywatelką). Niestety, odpowiedź ta nie zadowoliła strażnika. Gdy kobieta zdradziła, że ma irańskie korzenie usłyszała: „gdzie jest twoja burka”, „w Iranie wszyscy noszą burki”. W czasie wymiany zdań bagaż, należący do artystki został poddany szczegółowej kontroli.

Sytuacja wywołała u Holenderki poczucie ogromnej krzywdy i rozżalenia. Do tej pory artystka nie spotkała się z tego typu uwagami, mimo że z racji wykonywanego zawodu, bardzo dużo podróżuje.

- Szczególnie nas boli, że przydarzyło się to gościowi festiwalu dla dzieci i młodzieży, który od swojej pierwszej edycji promuje wartości takie jak: tolerancja, przyjaźń, otwartość, życzliwość. Incydent na lotnisku Chopina przeczy wszystkim tym wartościom. Takie zachowanie w stosunku do drugiego człowieka jest nie dopuszczalne. Wstyd nam, że miało to miejsce na lotnisku międzynarodowym, w stolicy europejskiego kraju - skomentował Maks Piłasiewicz, zaangażowany w organizację festiwalu "Kino w trampkach".

Poinformowane o zdarzeniu władze lotniska obiecały zająć się wyjaśnieniem sprawy.