Dogodzić wszystkim – to praktycznie niemożliwe. Zwłaszcza gdy w tle są bardzo duże pieniądze. Zapewne dlatego prace nad na projektem ustawy o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego gruntów zabudowanych na cele mieszkaniowe w prawo własności trwają już od roku. Końca nie widać.

A przepisy wciąż ewoluują. I nie zanosi się na to, żeby kolejny termin wejścia w życie nowych regulacji – przełom czerwca i lipca – został dotrzymany. Z jednej strony rząd nie chce bowiem obarczać mieszkańców nadmiernymi kosztami przekształcenia. Z drugiej samorządy walczą o swoje interesy, bo nową ustawę odbierają jako uszczuplenie dochodów. Wprawdzie nie od razu, ale za 20–33 lata z pewnością. Choć niektórzy samorządowcy tłumaczą, że i w bliższej przyszłości ich dochody będą mniejsze.

W dużych miastach chodzi o kwoty rzędu dziesiątek milionów złotych. Dla samorządowców więc pobieranie opłaty za grunty pod garażami przez 33 lata, a nie, jak pierwotnie zakładano – przez 20 lat – oznacza znaczącą różnicę. Potężne problemy z przekazywaniem mieszkań i związane z tym straty finansowe przewidują też deweloperzy. Ze względu na skomplikowaną materię regulacji problemów jest jednak znacznie więcej. Dołożyć do nich należy choćby miliony zmian, których trzeba będzie dokonać w księgach wieczystych. To zaś oznacza konieczność zatrudnienia nowych sędziów i referendarzy. Potrzeba też na to czasu. Dlatego wydłużono okres wydawania zaświadczeń potwierdzających fakt uwłaszczenia. To konieczne, zwłaszcza że obszar gruntów objętych regulacją także się rozszerza. W obecnej wersji (z 12 maja 2017 r.) ma objąć on nie tylko teren pod budynkami mieszkalnymi, ale także mającymi inne przeznaczenie, w których choć jeden lokal będzie osobnej własności lokalem mieszkalnym. Biorąc pod uwagę, że przed wakacjami ustawy nie uda się przyjąć, można się spodziewać kolejnych nowości. A już te, które przygotowano, przyprawiają prawników o ból głowy. Dlaczego? Zachęcamy do przeczytania tekstów obok.

ZAINTERESOWAŁ CIĘ TEN TEMAT? CZYTAJ WIĘCEJ W TYGODNIKU E-DGP >>