Tragiczna śmierć Igora Stachowiaka przyniesie pozytywny skutek: funkcjonariusze policji zostaną wreszcie wyposażeni w minikamery montowane w mundurach. Politycy o potrzebie tej inwestycji mówią już od blisko trzech lat.
Rzecz w tym, że nie przekładało się to w żaden sposób na decyzje MSWiA. Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak obiecał jednak wczoraj w Sejmie, że w ramach programu modernizacji służby już niebawem polska policja zostanie wyposażona w sprzęt nagrywający przypisany do każdego funkcjonariusza. Kiedy dokładnie – jeszcze nie wiadomo. Pewne jest za to, że ten wydatek – najprawdopodobniej sam zakup to kwota rzędu 40 mln zł plus kilka – kilkanaście milionów złotych rocznie na konserwację i archiwizację – nie będzie kwestionowany przez opozycyjną Platformę Obywatelską.
– Należy poprzeć każdą inwestycję mającą na celu wzmocnienie gwarancji obywatelskich. Wyposażenie policjantów w minikamery to zresztą postulat PO sprzed dwóch lat – twierdzi Borys Budka, były minister sprawiedliwości.
Rzeczywiście, pomysł, aby zakupić ok. 100 tys. urządzeń rejestrujących każdą czynność funkcjonariuszy, to element „Strategii działań nakierowanych na przeciwdziałanie naruszeniom praw człowieka przez funkcjonariuszy policji”. Została ona zaprezentowana w marcu 2015 r. przez ówczesną szefową MSW Teresę Piotrowską.
Ale rząd PO–PSL poprzestał na stworzeniu dokumentu. Inwestycji w nim przewidzianych nie było. Po przejęciu rządów przez PiS strategia nie trafiła do kosza. Wiceminister Jarosław Zieliński w połowie 2016 r. określił ją jako „dokument stanowiący kompleksowe podejście do zagadnienia przeciwdziałania nieludzkiemu i poniżającemu traktowaniu w polskiej policji”. Dodał, że ujęte w nim rozwiązania – w tym przede wszystkim wyposażenie funkcjonariuszy w minikamery – należy zrealizować. Rzecz w tym, że wówczas również poprzestano na deklaracjach.
Doktor Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wierzy, że w końcu słowa zamienią się w czyny.
– Pomysł nagrywania czynności podejmowanych przez policjantów to pożądane rozwiązanie – wskazuje. Zdaniem Kładocznego mogłoby to zmniejszyć ryzyko przekraczania uprawnień przez funkcjonariuszy.
Skuteczność będzie też zależeć od tego, czy za zakupem 100 tys. kamer pójdą zmiany legislacyjne.
– Nie chodzi przecież o to, żeby każdy policjant miał kamerę i mógł ją włączyć, kiedy zechce, lecz by urządzenie rejestrowało wszystkie działania. I za brak nagrania, jeśli nie zgłoszono wcześniej awarii, powinien odpowiadać, np. dyscyplinarnie – wskazuje dr Piotr Kładoczny.
Podobny pomysł znajdował się w strategii przyjętej w 2015 r. Pojawił się w niej postulat wpisania do ustawy o policji przepisu stanowiącego, że „osoba znajdująca się pod nadzorem funkcjonariuszy powinna po jego zakończeniu znajdować się w stanie niepogorszonym w stosunku do tego, w jakim była przyjmowana”. Jeśli zaś zatrzymany w jakimkolwiek stopniu by ucierpiał, ciężar dowodowy, że nie było to spowodowane przekroczeniem uprawnień przez policjantów, spoczywałby na formacji. Gdyby więc nagrania z minikamer zaginęły lub okazało się, że urządzenie było akurat wyłączone, przyjmowałoby się, że to prawdę mówi zatrzymany obywatel, a nie funkcjonariusz.
O wyposażenie formacji w minikamery zabiegają od lat także sami policjanci. Jeszcze w 2010 r. większość spośród nich była przeciwna nagrywaniu interwencji. W 2015 r. już jednak ogół formacji montowanie urządzeń popierał.
– To pomoże eliminować wątpliwości. Nie uciekamy od odpowiedzialności, ale często zarzuty wobec nas są nieprawdziwe – mówił DGP po przyjęciu strategii insp. Mariusz Sokołowski, ówczesny rzecznik KGP. Ze statystyk wynika, że większość skarg jest nieprawdziwa. Funkcjonariusze muszą wówczas wyjaśniać, że nie przekroczyli swych uprawnień. Gdyby czynności były nagrywane, rozstrzygnięcie zasadności skargi często zajmowałoby kilka minut. I właśnie dlatego funkcjonariusze popierają pomysł.
40 mln zł tyle może kosztować wyposażenie policjantów w minikamery
16,4 tys. tyle skarg wpłynęło na funkcjonariuszy w 2015 r.
8,4 proc. taki odsetek skarg okazał się zasadny