Wygaszone zostaną nie tylko kadencje sędziów, którzy zasiadają w Krajowej Radzie Sądownictwa, ale również wchodzących w skład tego organu posłów i senatorów.
Bartłomiej Wróblewski, poseł, członek komisji sprawiedliwości i praw człowieka / Dziennik Gazeta Prawna
Taką poprawkę do rządowego projektu zmian w ustawie o KRS przyjęła sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka. Tą decyzją posłowie wytrącili oponentom zmian jeden z argumentów. Podnoszono bowiem, że wygaszenie kadencji jedynie sędziom, jak to zakładał projekt w swojej pierwotnej wersji, a pozostałym członkom pochodzącym z wyboru już nie, nie dałoby się pogodzić z konstytucyjną zasadą równości. Wprowadzona korekta nie wpłynęła jednak na ogólną ocenę pomysłu wygaszenia czteroletnich kadencji członków KRS. Po raz kolejny pojawił się argument, że rozwiązania tego nie da się pogodzić z konstytucją, która mówi wyraźnie o tym, że kadencja członków KRS trwa cztery lata.
W trakcie prac komisji wywiązała się również dyskusja na temat rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych i rzecznika sędziów sądów wojskowych, których kadencje również mają zostać wygaszone. Przedstawiciel Biura Analiz Sejmowych wskazał, że nie widzi związku funkcjonalnego pomiędzy przedmiotem projektu, który ma na celu zmianę sposobu wyłaniania członków KRS, a propozycją dotyczącą rzeczników. A brak takiego związku powoduje, że uchwalona ustawa będzie niezgodna z zasadami techniki legislacyjnej. Z kolei Waldemar Żurek, rzecznik KRS, pytał, czy nie jest przeoczeniem, że projektodawcy nie postulują równoczesnego wygaszenia kadencji zastępców rzeczników działających przy poszczególnych sądach. Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, stwierdził jednak, że to celowe działanie.
– Postanowiliśmy pozostawić rzecznikom dyscyplinarnym swobodę w zakresie doboru swoich zastępców – tłumaczył wiceminister.
Komisja zdecydowała również o wprowadzeniu poprawek, które wpłyną na losy szefostwa biura KRS oraz jego pracowników. Posłowie chcą, by m.in. kierownictwo rady wybranej już według nowych zasad, miało możliwość przedstawienia w ciągu pół roku szefowi oraz pracownikom biura nowych warunków pracy i płacy. Jeżeli tego nie zrobi, stosunek pracy ulegnie rozwiązaniu.
– To KRS zatrudnia szefa biura, a ten zatrudnia w porozumieniu z prezydium KRS pracowników. Tak więc ta regulacja jest kompletnie zbędna, no chyba że intencją posłów PiS jest zwolnienie wszystkich 60 pracowników biura rady – oponował Robert Kropiwnicki, poseł PO.
Członkowie komisji zdecydowali również o wprowadzeniu poprawki, zgodnie z którą rekomendacje na członków KRS będą mogły przedstawiać środowiska sędziowskie oraz prawnicze.
Przy okazji Janusz Sanocki, poseł niezrzeszony, pytał, dlaczego takiego prawa nie zyskali obywatele, i wrócił do pomysłu przedstawionego przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”, zgodnie z którym takie uprawnienie miało przysługiwać grupie 2 tys. obywateli. Jego poprawka została przez komisję odrzucona.
Wiceminister Warchoł zapowiedział jednak, że proces demokratyzacji wymiaru sprawiedliwości będzie kontynuowany. Przypomniał m.in., że resort ma pomysł wprowadzenia tzw. sędziego pokoju, jednak jego zdaniem obecnie na przeszkodzie temu stoi konstytucja.
W Sejmie rozpoczęły się również prace nad projektem zmian w prawie o ustroju sądów powszechnych. Te mają dać ogromną władzę ministrowi sprawiedliwości względem prezesów sądów.
ROZMOWA
Sprawność resortu ważniejsza od orzecznictwa SN
Na trwającym posiedzeniu Sejmu posłowie pochylą się nad projektem zmian w prawie o ustroju sądów powszechnych. Zgodnie z nim minister sprawiedliwości będzie mógł delegować na swoich zastępców m.in. uprawnienie do przenoszenia sędziów. Będzie to więc ewidentnie sprzeczne z uchwałą Sądu Najwyższego w pełnym składzie ze stycznia 2014 r. (sygn. akt BSA I-4110-4/13). Dlaczego mimo to projektodawca zaproponował taki przepis?
Dodanie tej regulacji ma umożliwić ministrowi sprawiedliwości powierzanie posiadanych przez niego uprawnień, w szczególności dotyczących czynności podejmowanych w indywidualnych sprawach sędziów, zastępującym go sekretarzowi lub podsekretarzom stanu. Chodzi więc o usprawnienie funkcjonowania Ministerstwa Sprawiedliwości, a sprawność instytucji ma praktyczne konsekwencje. Tam, gdzie jej brakuje, ostatecznie tracą obywatele.
Wspomniana uchwała Sądu Najwyższego dotyczy obowiązującego wówczas i obecnie stanu prawnego, tzn. sytuacji, w której nie było wyraźnego przepisu rangi ustawowej przewidującego taką możliwość. Dlatego istotne jest wprowadzenie jednoznacznej regulacji w ustawie, pozwalającej na powierzenie uprawnień ministra zastępującym go wiceministrom.
Czy nie obawia się pan, że przepis ten będzie niekonstytucyjny? W swojej uchwale SN wskazał przecież, że zakaz delegowania na zastępców prawa ministra do przenoszenia sędziów wynika m.in. z konstytucyjnej zasady trójpodziału władz.
Zasada trójpodziału władz bywa w ostatnich dyskusjach interpretowana w sposób dowolny. Gdy brakuje precyzyjniejszych podstaw konstytucyjnych, sięga się do niej bez miary, podobnie zresztą jak do naczelnych zasad konstytucyjnych. Można oczywiście stawiać pytanie, czy minister sprawiedliwości powinien mieć takie czy inne kompetencje względem sądów, i w tym kontekście wskazywać na zasadę trójpodziału władz. Dlaczego jednak miałoby mieć ostatecznie znaczenie, czy decyzje podejmuje minister czy wiceminister, skoro obaj należą do władzy wykonawczej?
Czy rozwiązanie nie doprowadzi do chaosu prawnego? Raz, że sędziowie będą się odwoływać od decyzji wydanych przez wiceministrów, a dwa, że wyroki wydawane przez przeniesionych w ten sposób sędziów będą podważane?
Nie będzie chaosu prawnego. Decyzja upoważnionego wiceministra będzie miała taki sam charakter prawny jak samego ministra, będzie więc ostateczna. Decyzje dotyczące przeniesienia nie mogą wpływać na ważność wyroków.