Było dużo emocji, ale nie zabrakło też merytorycznej dyskusji. Sobotni Kongres Prawników Polskich w Katowicach nie doprowadził do zbliżenia stanowisk dwóch władz, ale samemu środowisku dał okazję do przemyślenia bardzo konkretnych rozwiązań
Dziennik Gazeta Prawna
Priorytetem wymiaru sprawiedliwości XXI wieku powinna być pełna realizacja prawa do sądu w demokratycznym państwie prawa przy zapewnieniu efektywności i szybkości postępowania” – głosi uchwała przyjęta na zakończenie Kongresu Prawników Polskich, w którym wzięło udział ponad 1,5 tys. przedstawicieli różnych zawodów prawniczych. Jego uczestnicy zaapelowali również o zaprzestanie i unikanie w przyszłości antagonizowania prawa i polityki w prowadzonych debatach. „Chcemy działać razem, a nie przeciw sobie, w imię nadrzędnego dobra, jakim jest stabilne demokratyczne państwo prawne służące ludziom” – podkreślono w uchwale.
Antagonizmów między przedstawicielami świata polityki a prawnikami nie dało się jednak podczas sobotniego wydarzenia nie zauważyć. Na początku Andrzej Dera odczytał list prezydenta do zgromadzonych, który został przez nich odebrany jako próba odebrania im prawa do wypowiadania się na tematy publiczne. Bo choć prezydent zapewnił, że z satysfakcją i aprobatą wita każdą inicjatywę, która ma służyć usprawnieniu funkcjonowania sądownictwa w Polsce, to w dalszej części listu oznajmił, że jest zwolennikiem rozumienia konstytucyjnego zakazu przynależności sędziów do partii politycznej i prowadzenia działalności publicznej w sposób rozszerzający. Jego zdaniem przedstawiciele tego zawodu nie powinni recenzować działalności innych organów władzy publicznej i występować jako strona debaty religijnej, etycznej, światopoglądowej czy politycznej. Na to bardzo żywo zareagowała sala. Zgromadzeni na niej prawnicy podnieśli w górę książeczki z tekstem ustawy zasadniczej i zaczęli skandować: „Konstytucja!”.
Odpór politykom dawali przedstawiciele środowiska sędziowskiego, a wśród nich m.in. prof. Małgorzata Gersdorf i prof. Adam Strzembosz, obecna i były I prezes SN.
– Oskarżycielskie tyrady polityków odsądzające nas od czci i wiary wciągają nas w wir gier politycznych, ale jeżeli politycy chcą recenzować sędziów, to sędziowie stają wobec konieczności recenzowania polityków – mówiła prof. Gersdorf. I ostrzegała, że jedynowładztwo ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, choćby nim był człowiek najbardziej prawy i wykształcony, przyczyni się do patologii i służalczości.
Z kolei prof. Strzembosz przestrzegał, że w sądownictwie zbliżamy się do punktów granicznych, których przekroczenie spowoduje, iż nie będziemy mogli już mówić o niezależnym sądownictwie. Jego zdaniem forsowane przez obecny rząd zmiany doprowadzą do przekreślenia tego, co udało się wypracować w kwestii sądownictwa przy okrągłym stole. Wówczas powiem zdecydowano, że musi się ono opierać na kilku zasadach, wśród których są uniezależnienie kariery sędziego od partii politycznych czy administracji państwowej, a także brak wpływu ministra sprawiedliwości na asesorów sądowych.
Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, które wspólnie z Naczelną Radą Adwokacką i Krajową Radą Radców Prawnych było organizatorem kongresu, przypomniał, że choć istotą działalności każdego sędziego jest wymierzanie sprawiedliwości, to obecnie od sędziów wymaga się więcej.
– Krytykuje się nas za zbyt małą aktywność, za to, że nie zastępujemy władzy wykonawczej i ustawodawczej w pracach legislacyjnych. A kiedy to zaczynamy robić, to krytykuje się nas za uprawianie polityki – mówi prezes Iustitii.
Jego zdaniem sędziowie nie tylko mają prawo, lecz także obowiązek zabierać głos, gdy rzecz dotyczy jednego z fundamentów demokratycznego państwa prawnego, a takim jest wymiar sprawiedliwości.
– Politykę zostawiamy politykom, apelując, by sprawowanie wymiaru sprawiedliwości pozostawiono niezależnym sądom. To, z czym mamy teraz do czynienia, to nie jest debata polityczna, bo politykami nie jesteśmy i być nie chcemy. To, o co zabiegamy, to odpowiedzialna dyskusja nie z politykiem takiej czy innej partii, lecz z przedstawicielem władzy ustawodawczej i wykonawczej. Z urzędnikami państwowymi, którzy tak jak my są sługami państwa i jego reprezentantami – zapewniał Markiewicz.
Pomysły na teraz...
Dyskusja nie toczyła się jednak tylko na temat bieżącej sytuacji i pomysłów rządu na reformę wymiaru sprawiedliwości. Uczestnicy kongresu mieli bowiem własne pomysły na to, w jaki sposób można uzdrowić obecną sytuację. Prof. Gersdorf przekonywała, że absolutnym priorytetem musi być odbudowanie autorytetu wymiaru sprawiedliwości.
– Zapewne ustawodawca nie uniknie przy tym trudnych decyzji personalnych, jednak co do zasady należy opracować takie rozwiązania, które po pierwsze uniemożliwią aktualnej większości rządowej, jakakolwiek by była, manipulowanie przy wyborach sędziów, po drugie, zapewnią ponadpartyjny kompromis w tych sprawach – mówiła I prezes SN.
Ponadto jej zdaniem kandydatów na członków TK powinny zgłaszać środowiska prawnicze, a nie politycy – tak jak to jest obecnie. Powinni oni również zostać objęci obowiązkowym monitoringiem obywatelskim.
Kolejnym postulatem zgłoszonym przez prof. Gersdorf było uniezależnienie sądów od ministra sprawiedliwości.
– Zewnętrzny nadzór administracyjny, znacznie ograniczony w stosunku do stanu obecnego, wraz z częścią administracji realizującej to zadanie trzeba przenieść poza Ministerstwo Sprawiedliwości, do Krajowej Rady Sądownictwa lub struktury funkcjonującej pod zwierzchnictwem I prezesa Sądu Najwyższego. Sądownictwo musi również mieć autonomiczny budżet, którego dysponentem nie będzie członek Rady Ministrów – podkreśliła.
I prezes SN mówiła również o tym, że prokurator generalny powinien być niezależny od rządu. Zaznaczała przy tym, że organ ten nie powinien być uprawniony do wydawania prokuratorom wiążących poleceń, a tym bardziej do osobistego dokonywania jakichkolwiek czynności w toczących się postępowaniach.
...i na przyszłość
Prof. Gersdorf dostrzegła również potrzebę zbliżenia sądownictwa do lokalnego samorządu. Dzięki temu obywatele zyskaliby poczucie, że sądy należą do nich i działają dla ich dobra. Jej zdaniem można by się zastanowić nad rozwiązaniem, zgodnie z którym kandydatów na prezesów sądów rejonowych opiniowałyby rady powiatów, a prezesów sądów wyższych szczebli – sejmiki wojewódzkie. I prezes SN opowiedziała się również za zwiększeniem udziału ławników w rozpatrywaniu spraw.
Mowa była też o potrzebie zmniejszenia kognicji sądów. W tej kwestii zresztą zgodził się z prof. Gersdorf Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
– Proponujemy ograniczenie kognicji, aby sędzia nie musiał zajmować się sprawami śmiecenia na ulicy, uproszczenie procedur i równomierny rozkład spraw między sędziów. Postulowały to zgromadzenia sędziów i wychodzimy im naprzeciw – zapewnił wiceminister.
Pomysł na usprawnienie pracy sądów przedstawił również Krystian Markiewicz. Zaproponował pracę nad projektem, który wprowadziłby do naszego porządku prawnego instytucję społecznych sędziów handlowych.
– Tacy sędziowie byliby wybierani i kontrolowani przez społeczeństwo. O tym, kto będzie sprawował tę funkcję, decydować mógłby bowiem sejmik województwa, który jest przecież wybierany w wyborach powszechnych – tłumaczył prezes Markiewicz.
Kto mógłby zostać takim społecznym sędzią? Wśród wymogów mogłoby się znaleźć m.in. bycie przedsiębiorcą, członkiem zarządu, prezesem lub prokurentem oraz posiadanie szczególnej wiedzy w zakresie spraw gospodarczych. Osoba taka musiałaby mieć ukończone 30 lat.
– Prawo zgłaszania kandydatów miałyby organizacje gospodarcze – mówi Markiewicz.
Sędziowie gospodarczy wspieraliby swoją wiedzą z zakresu prowadzenia biznesu sędziów zawodowych, dzięki czemu procesy toczyłyby się z pewnością szybciej. Obecnie bowiem sędziowie nierzadko posiłkują się w tym zakresie opiniami biegłych, a z ich uzyskaniem, jak wiadomo, często jest kłopot.
– Społeczni sędziowie gospodarczy zasiadaliby w składach mieszanych tylko w pierwszej instancji: jeden sędzia zawodowy i dwóch społecznych. Byliby wybierani na pięcioletnią kadencję i ponosiliby odpowiedzialność dyscyplinarną oraz przed społeczeństwem – opowiada prezes Iustitii.
Pomysł ten spotkał się z dobrym przyjęciem.
– Przedstawiona propozycja społecznych sędziów handlowych jest niezwykle ciekawa. Pozwala bowiem obywatelom uczestniczyć w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości – ocenia Dariusz Zawistowski, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa.
O prawo do sądu
W trakcie kongresu przedstawiano wiele pól w wymiarze sprawiedliwości, które wymagają zmian z punktu widzenia zagwarantowania obywatelom prawa do sądu. I tak zdaniem prelegentów pilnej poprawy wymagają zasady ustalania kosztów sądowych, które – z racji wysokości – odstraszają od szukania sprawiedliwości w sądach. Zawężeniu ulec winna również kognicja sądów.
– Dostęp do sądu powinien być tak ukształtowany, by żadna sprawa, która powinna być rozstrzygana przez niezawisły i bezstronny sąd, w szczególności taka, której przedmiotem jest spór o istotnym znaczeniu między jednostką a państwem, nie pozostawała poza zakresem kognicji sądu – mówił adwokat profesor Piotr Kardas, wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
W jego ocenie kognicja ta powinna być jednak ustalona w sposób racjonalny.
– Nikogo na tej sali nie muszę natomiast przekonywać, że aktualny zakres kognicji (rozumianej generalnie) jest ukształtowany co najmniej nieprawidłowo – akcentował.
Adwokat Zbigniew Krüger z Kancelarii Krüger & Partnerzy przypomina o sukcesie wprowadzonej kilka lat temu możliwości poświadczenia przez notariuszy dziedziczenia.
– Powinniśmy iść dalej w tym kierunku. Należy się zastanowić, czy poszerzyć zakres czynności wykonywanych przez notariuszy także o sprawy wieczysto-księgowe i nakazy zapłaty – wylicza ekspert.
Zdaniem Kardasa w Polsce nie powinno być procesów formułowych. Do tego się jednak coraz bardziej zbliżamy, co tak naprawdę prowadzi do gubienia istoty wymiaru sprawiedliwości.
– Nasze spory mają charakter sporów proceduralnych. Dotyczą instrukcji obsługi prowadzącej do orzeczenia o tym, co sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe. To nie może być jądro naszego myślenia. Im więcej elementów formalizujących postępowanie, tym gorzej – podnosił Piotr Kardas.
Nic więc dziwnego, że w gąszczu procedur i przepisów obywatelowi trudno się poruszać. Widać to najlepiej, gdy staje on w bezpośrednim starciu z państwem,
– Polska jest krajem pozwanych. Procedura cywilna jest tak ukształtowana, że to powód bierze na siebie ciężar organizacji procesu i musi dowodzić swoich racji. Jeśli zaś pozwanym w sprawie jest Skarb Państwa, to sytuacja jest szczególnie trudna, bo nie dość, że pozwany jest w lepszej sytuacji, to jeszcze stoi za nim aparat władzy publicznej. Rolą pełnomocnika jest tę naturalną nierównowagę nieco zniwelować – mówiła adwokat Katarzyna Bilewska.
Prawniczka zaznaczyła, że Prokuratoria Generalna szczyci się statystykami, które dla jej przeciwników procesowych są nieubłagane.
– W tych sporach jak w soczewce skupia się dysproporcja w sile i w sytuacji stron – podnosiła.
Okazuje się, że powództwa przeciwko państwu polskiemu w większości są oddalane, a wypłacane odszkodowania – o ile sprawa już skończy się przegraną SP – są minimalne, wprost symboliczne. Tymczasem sprawy przeciwko Skarbowi Państwa bardzo wpływają na poczucie sprawiedliwości obywateli.
– Bo jeśli krzywdę wyrządza własne państwo, to jest to obszar szczególnie dotkliwy dla poczucia sprawiedliwości. Tym bardziej trzeba zadbać, by te sprawy były rozstrzygane w poczuciu, że państwo zadośćuczyni za szkody przez siebie wyrządzone – podkreślała Bilewska.
Dlatego też, w jej ocenie, należy się zastanowić nad zapewnieniem obywatelom szerszego udziału pełnomocników w sprawach przeciwko Skarbowi Państwa.
Rolą pełnomocnika jest bowiem doradzenie obywatelowi, czy angażowanie środków pieniężnych, czasu i emocji w spór ma sens. To zaś zapobiega jego „antysystemowej frustracji”.
Padł również postulat modyfikacji zasad w zakresie ciężaru dowodu.
Konieczności zmian z zakresie procedury cywilnej i administracyjnej nie dostrzega natomiast adwokat Andrzej Kubas. Dla niego taka zmiana reguł gry i nowelizacja kodeksów, które obrosły olbrzymim orzecznictwem, nie jest potrzebna.
– W rękach dobrego sędziego obecna procedura jest będzie zupełnie wystarczającym instrumentem do wydania sprawnych i sprawiedliwych rozstrzygnięć. Natomiast złemu sędziemu zmiana niewiele pomoże – przekonywał.
Zaznaczył przy tym, że sędziowie już dziś nie korzystają z rozwiązań, które dostali od ustawodawcy, i które mogłyby wpłynąć na sprawność rozpoznania spraw – a tym samym na to, jaki jest odbiór sądów wśród obywateli. Mowa chociażby o stosunkowo rzadkim ustalaniu przez orzeczników harmonogramu prowadzenia sprawy, co umożliwia określenie na samym początku procesu kolejności wnoszenia pism i wskazanie problemów, które powinny w nich zostać poruszone.
Procedury to jedno. Mentalność to drugie. Postawiono więc diagnozę: dziś adwokaci, radcowie i sędziowie zapomnieli, że ich działaniom przyświeca jeden cel.
– Mówiąc bardziej obrazowo: gramy do tej samej bramki. Sędzia ma wydać sprawiedliwy wyrok, a adwokat, radca prawny jak najlepiej reprezentować swojego klienta. A zatem celem naszego działania nie jest dobra statystyka w przypadku sędziów ani renoma w przypadku adwokatów i radców. Celem jest sprawiedliwy wyrok wydany w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, a więc ogółu obywateli, społeczeństwa, narodu. To często wynik współpracy w pełnomocnikami – przypomniał sędzia dr Grzegorz Borkowski, szef biura Krajowej Rady Sądownictwa.
– Tymczasem – jak mówił – relacji profesjonalny pełnomocnik–sędzia nie ma. Obie grupy się izolują. Nie rozmawiają ze sobą ani w sposób zinstytucjonalizowany, ani bezpośrednio
– Sędziowie boją się zarzutu braku bezstronności. Nie rozmawiamy ze sobą na korytarzach, broń Boże spotkać się przy kawie. Zdaje się, że 20 lat temu wyglądało to zupełnie inaczej. Wystarczy natomiast tylko o pewnych rzeczach nie rozmawiać. Nie rozmawiać o sprawie, co jest oczywiste – podnosił.
Sędzia Borkowski odwołał się również do przykładu Szwajcarii, gdzie prezes sądu spotyka się co roku z dziekanem rady adwokackiej i omawiają dobre praktyki: co warto poprawić, jakie wnioski uwzględnić. Tam też zawiadomienia składane są przez internet, a wyznaczanie rozpraw odbywa się za pomocą elektronicznego systemu, gdzie pełnomocnicy wskazują przykładowo pięć terminów, które nie kolidują z innymi rozprawami, i spośród nich sąd może wybrać jeden.
– Oczywiście my tego nie możemy zrobić bez zmiany przepisów, ale już te spotkania prezesów sądów z miejscowymi adwokatami moglibyśmy wprowadzić. Wprowadzić nie po to, by się nam pracowało lepiej czy szybciej, tylko dla dobra obywateli. Jeżeli to bowiem zmniejszy nam przewlekłość postępowania i formalizm, to zyska na tym całe społeczeństwo – przekonywał sędzia Borkowski.
Problemy pełnomocników
Podczas kongresu nie zabrakło również odniesień do zagrożeń, które mogą wpłynąć na relacje klient – profesjonalny pełnomocnik. Okazuje się, że coraz częściej dochodzi do groźnych zjawisk: prób zwalniania adwokatów i radców prawnych z tajemnicy zawodowej czy też obrończej (która ma charakter bezwzględny). Na tajemnicy natomiast opiera się współpraca profesjonalnych pełnomocników z osobami, które szukają u nich pomocy. Adwokat i radca mają bowiem obowiązek milczeć o wszystkich faktach, o których dowiedzieli się w trakcie udzielania pomocy prawnej. Tą tajemnicą objęta jest również dokumentacja znajdująca się w ich kancelariach. I choć statystyki np. z warszawskiej adwokatury nie są pod tym względem wysokie, w ocenie środowiska należy bić na alarm. W 2016 roku do stołecznej rady złożono 15 zawiadomień w sprawie wniosków o zwolnienie z tajemnicy adwokackiej, w tym roku natomiast już 14. W każdej takiej sytuacji samorząd reaguje i stara się pomóc swoim członkom.
– Obawiam się, że jest to jedynie czubek góry lodowej, gdyż większość osób nie informuje o tym samorządu – mówił radca prawny Leszek Korczak, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych, a także dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych we Wrocławiu.
Podstawą zwolnień jest art. 180 par. 2 kodeksu postępowania karnego. Zgodnie z nim osoby obowiązane do zachowania tajemnicy notarialnej, adwokackiej, radcy prawnego, doradcy podatkowego, lekarskiej, dziennikarskiej lub statystycznej oraz tajemnicy Prokuratorii Generalnej, mogą być przesłuchiwane co do faktów objętych tą tajemnicą tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność nie może być ustalona na podstawie innego dowodu.
Przepis ten formułuje więc bardzo ocenne, nieostre przesłanki zwolnienia z tajemnicy i zdaniem prawników mogą one rodzić pokusę pójścia przez organy ścigania na skróty. Praktyka natomiast wskazuje, że takie sytuacji mają niestety miejsce.
– W jednym przypadku to prokurator, wskazując na par. 1 art. 180 k.p.k., wydał samodzielnie postanowienie o zwolnieniu adwokata z tajemnicy adwokackiej, choć właściwy do tego był sąd – opisywała adwokat Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska.
Mowa była także o postępowaniach dyscyplinarnych adwokatów i radców. W ocenie mecenasa Leszka Korczaka te są prawidłowo skonstruowane, jeśli chodzi o model. Postępowanie jest bowiem dwuinstancyjne z możliwością dodatkowo wniesienia – bez szczególnych obwarowań – kasacji do Sądu Najwyższego.
– Są więc trzy merytoryczne instancje, które zajmują się postępowaniami dyscyplinarnymi zarówno radców, jak i adwokatów. Co więcej, do czasu rozpoznania sprawy przez SN orzeczenie samorządowego sądu dyscyplinarnego nie jest wykonywane. Nad postępowaniami kontrolę ma też minister sprawiedliwości, który może wnosić skargi – wyjaśniał Korczak.
Jedyne, co należy zmienić, to w jego ocenie tryb skarżenia odmowy wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wydanego przez rzecznika dyscyplinarnego. Od jego postanowienia przysługuje odwołanie do okręgowych sądów dyscyplinarnych i na tym koniec.
– Nie czuję się komfortowo z rozpoznawaniem skarg, z którymi nie mogę nic zrobić. Uważam, że potrzebna byłaby zmiana naszych ustaw korporacyjnych i umożliwienie poszkodowanym pójścia do wyższego sądu dyscyplinarnego – proponował Korczak.
W jego ocenie taki zabieg uciąłby spekulacje, że danej sprawie „ukręcono łeb” w którejś z lokalnych rad.
Dobra reforma
W uchwale podjętej na zakończenie kongresu wskazano, że postulat dobrej reformy wymiaru sprawiedliwości XXI wieku wymaga podjęcia szerokiej dyskusji w trzech podstawowych wymiarach: organizacji sądów w taki sposób, aby zapewnić w nich efektywność udzielanej ochrony prawnej; uproszczenia procedur i wprowadzenia instytucji sprzyjających szybkiemu zakończeniu sporów; zagwarantowania niezależnego i transparentnego sądownictwa jako warunku koniecznego w niezawisłym orzekaniu przez konkretnego sędziego.
Konkretne rozwiązania legislacyjne zmierzające do osiągnięcia tych celów wypracować ma Społeczna Komisja Kodyfikacyjna reprezentująca różne zawody prawnicze, która ma zostać powołana.
Oskarżycielskie tyrady polityków odsądzające nas od czci i wiary wciągają nas w wir gier politycznych, ale jeżeli politycy chcą recenzować sędziów, to sędziowie stają wobec konieczności recenzowania polityków – mówiła prof. Gersdorf
A gdzie akademicy?
Środowisko akademickie było co prawda reprezentowane pośrednio przez sędziów czy adwokatów wywodzących się ze środowiska naukowego, jednak moim zdaniem to za mało i w kolejnych kongresach powinni uczestniczyć przedstawiciele uniwersyteckich wydziałów prawa, gdyż kłopoty, z którymi boryka się wymiar sprawiedliwości, w znacznej mierze wynikają z problemów edukacji prawniczej. Bez gruntownej reformy studiów prawniczych nie poprawimy wymiaru sprawiedliwości. Po pierwsze, należy większą uwagę skupić na umiejętnościach praktycznych, ale nie tyle zawodowych, bo od tego są właściwe aplikacje zawodowe, ile na umiejętnościach związanych z researchem, rozumieniem i wykładnią tekstów prawnych. Druga sprawa to konieczność wprowadzenia do obowiązkowego programu studiów magisterskich zajęć z etyki prawniczej. Obecnie etyka jest w programie studiów doktoranckich. Dlatego mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach wezmą udział także inne środowiska, bo sobotni kongres pokazał, że mimo trudnych warunków możemy dyskutować merytorycznie i być świadomi istniejących problemów.