Specjalistyczne sklepy o powierzchni powyżej 25 mkw. będą musiały przyjmować stare baterie i akumulatory. Natomiast producenci zapłacą za wprowadzanie na rynek tego sprzętu.
W Sejmie odbyło się wczoraj pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o bateriach i akumulatorach. Nakłada ona na sklepy o powierzchni ponad 25 mkw., które handlują bateriami lub akumulatorami, obowiązek przyjmowania ich od klientów po ich zużyciu. Baterie będą musiały przyjmować także hurtownie. Tak samo niektóre urzędy i szkoły będą miały obowiązek ich odbierania.
Zwiększenie liczby miejsc, w których można oddawać baterie, ma przyczynić się do polepszenia procesu zbierania niebezpiecznych dla środowiska odpadów. Unia Europejska wymaga, by do 2012 roku zbierano 25 proc. zużytych baterii.
System zbierania baterii i akumulatorów sfinansują ich producenci i importerzy. Zapłacą także za każdą wprowadzoną na polski rynek baterię.
Producenci i importerzy zapłacą nie mniej niż 3 grosze i nie więcej niż 1,50 zł za każdą wprowadzoną na rynek baterię. W projekcie rozporządzenia do ustawy określono, że opłata za wprowadzenie najpopularniejszych baterii, których jest 85 proc. na rynku, wyniesie 5 groszy. Pieniądze z opłat trafią na konta marszałków województw, a docelowo na kampanie edukacyjne.
- Wprowadzenie opłaty spowoduje wzrost cen, ponieważ w projekcie nie wspomina się, że można ją potraktować jako odrębną pozycję w relacjach handlowych. Dlatego opłata zostanie obciążona wszystkimi marżami w całym łańcuchu handlowym - mówi Michał Korkozowicz, prezes organizacji odzysku Reba. Jego zdaniem, w konsekwencji kilkugroszowa opłata za każdą sztukę baterii może spowodować wzrost ich cen nawet o 20 do 30 proc.
Rocznie w Polsce sprzedaje się ok. 300 mln baterii. Oznacza to, że do marszałków województw trafi 15 mln zł na kampanie edukacyjne, które poinformują o postępowaniu ze starymi bateriami.
Michał Korkozowicz uważa, że edukacja obywateli jest konieczna, ale tylko niewielka część pieniędzy z opłat ją wesprze. Ponadto zanim pieniądze zaczną być wydawane na edukację ekologiczną, może minąć kilka lat.
Projekt wprowadza obowiązek rejestracji producentów i importerów baterii w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska (GIOŚ). Przedsiębiorcy nie są zadowoleni z tego rozwiązania, gdyż część z nich figuruje już w innym rejestrze, który obejmuje firmy produkujące lub importujące urządzenia RTV.
- Numerami przydzielonymi przez GIOŚ musimy posługiwać się na dokumentach związanych z obrotem urządzeniami RTV. Teraz dojdzie kolejny numer. Łatwiej byłoby, gdyby rejestry zostały połączone i tym, którzy już figurują w jednym z nich, dodano kolejną cyfrę identyfikacyjną - mówi Tomasz Partyka, dyrektor biura Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego.
Specjalistyczne sklepy o powierzchni powyżej 25 mkw. będą musiały przyjmować stare baterie i akumulatory. Natomiast producenci zapłacą za wprowadzanie na rynek tego sprzętu. / ST