Projekt sygnowany przez wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego może unicestwić grudniowe orzeczenie Sądu Najwyższego (sygn. akt I KK 281/16) penalizujące sprzedaż żywych ryb w torebkach foliowych bez dostępu do wody – twierdzą eksperci.
W ich ocenie to niebezpieczny precedens. Chodzi o rozwiązania zawarte w nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która ma zaostrzyć kary za zabijanie i znęcanie się nad nimi. Dokumentem dziś zajmie się Sejm.
W projekcie proponuje się, by za znęcanie uznawany był transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w warunkach uniemożliwiających oddychanie. – Z pozoru przepis ten wygląda, jakby miał chronić zwierzęta. Zmiana nie jest jednak na lepsze. Już dziś bowiem za znęcanie uważa się „transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody uniemożliwiającej oddychanie”. Przepis ten wymaga jedynie drobnej korekty językowej i zamiany słowa „uniemożliwiającej” na „umożliwiającej”. Tymczasem projekt w ogóle usunął „wodę” – mówi adwokat Karolina Kuszlewicz, członkini komisji legislacyjnej Naczelnej Rady Adwokackiej, która była w grudniu pełnomocnikiem przed SN.
I przypomina, że organizacje ekologiczne przez wiele lat walczyły o zmianę orzecznictwa uznającego, że karp może oddychać bez wody.
– Zaproponowane rozwiązanie może oznaczać powrót do tej niekorzystnej dla zwierząt wykładni – dodaje.
Dlaczego takowa funkcjonuje? Utarło się, że skoro karp może przeprowadzać wymianę gazową przez skórę, to nie dzieje mu się krzywda, gdy jest przetrzymywany bez wody. Z tym poglądem rozprawił się w grudniowym orzeczeniu Sąd Najwyższy. Wskazał, że minimalne warunki zapewniające przeżycie zwierzęcia, w szczególności ograniczona wymiana gazowa przez skórę, nie są tożsame z warunkami dobrostanu, które powinien zapewnić sprzedający. Był to wyraźny sygnał dla wszystkich handlujących żywym towarem, że powszechne przed świętami praktyki sprzedawania ryb w reklamówkach bez wody i przetrzymywanie ich w ażurowych klatkach to przejawy znęcania się nad zwierzętami.
– Brzmienie projektu niestety pokazuje, że resort sprawiedliwości nie przejmuje się stanowiskiem Sądu Najwyższego i jego wyrokami. Ryby to niby błahy przykład, może jednak stanowić groźny precedens. Co stanie się, gdy ministerialne projekty zaczną godzić w orzecznictwo dotyczące praw człowieka i jego podstawowych wolności? Praktyka może być podobna: ustawodawca zmienia przepis w taki sposób, by obejść niewygodną dla władzy wykonawczej linię orzeczniczą. Problem w tym, że żeby to robić, nowe przepisy muszą być coraz bardziej szczegółowe i kazuistyczne. A to jest psucie prawa – komentuje poznański adwokat Zbigniew Krüger.
W liście otwartym do parlamentarzystów skierowanym m.in. przez organizacje ekologiczne wskazuje się, że brak zmian w projekcie może doprowadzić do dalszego cierpienia zwierząt zmiennocieplnych.
Resort sprawiedliwości w odpowiedzi dla DGP tłumaczy jednak, że skorygowanie obowiązującego przepisu jest konieczne z uwagi na zawarty w nim merytoryczny błąd (czyli użycie słowa „uniemożliwiającej”, zamiast „umożliwiającej”). Nieuzasadnione są też obawy, że nowe brzmienie regulacji pozwoli zadawać rybom cierpienie, w tym np. przetrzymywać karpie bez wody.
Etap legislacyjny
Przed I czytaniem w Sejmie