Przed nami zasadnicza dla przyszłości Polski decyzja – parlament określi ustrój sądów powszechnych i rozstrzygnie, czy zachowana zostanie równowaga władz.

Już jutro Sejm ma zająć się kluczowym dla państwa projektem, który daje ministrowi sprawiedliwości swobodę w obsadzaniu kierowniczych stanowisk w sądach. Zbigniew Ziobro w ciągu sześciu miesięcy od wejścia w życie nowych rozwiązań będzie mógł bez podania żadnej przyczyny wymienić prezesów i wiceprezesów wszystkich sądów w Polsce.

Parlament uchwalił już ustawę, która pozwala ministrowi według własnego widzimisię zwalniać dyrektorów sądów. W trakcie prac są natomiast projekty, które oddadzą w ręce polityków wybór członków Krajowej Rady Sądownictwa.

Dowolność ministra w powoływaniu dyrektorów sądów

Na początku maja weszła w życie nowelizacja, która zniosła konkursy na stanowiska dyrektorów sądów. Teraz są oni powoływani według kryteriów, które zna tylko minister sprawiedliwości. Od jego arbitralnej decyzji zależy też, kto się będzie musiał pożegnać ze stanowiskiem. Dyrektorzy zostali również podporządkowani bezpośrednio ministrowi sprawiedliwości. Rządzący tłumaczą, że zmiany były konieczne, aby umożliwić ministrowi skuteczne sprawowanie nadzoru nad dyrektorami, którzy gospodarują przecież majątkiem publicznym. Sędziowie natomiast uznają, że był to pierwszy krok do całkowitego podporządkowania władzy wykonawczej niezależnego sądownictwa w myśl zasady „kto ma pieniądze, ten ma władzę”.

Posłowie wybiorą sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa

W Sejmie trwają prace nad projektem, zgodnie z którym sędziowie nie będą już mieli wpływu na to, kto spośród nich będzie zasiadać w Krajowej Radzie Sądownictwa. Rządzący chcą również skrócić kadencje obecnych członków rady. Proponuje się również podzielenie KRS na dwa zgromadzenia – jedno o charakterze sędziowskim, a drugie politycznym. Politycy tłumaczą, że zmiany są konieczne, aby przywrócić właściwe proporcje w procesie powoływania sędziów. Jak podkreślają, obecnie decyzja ta leży niemal w całości w rękach środowiska sędziowskiego, a przedstawiciele dwóch pozostałych władz, w tym władzy ustawodawczej pochodzącej z demokratycznego wyboru, nie mają praktycznie w tej kwestii nic do powiedzenia.

Tymczasem zdaniem sędziów zmiany doprowadzą do upolitycznienia KRS, która przestanie być organem stojącym na straży niezawisłości sędziów i niezależności sądów.

Asesorzy kluczem do kadrowej rewolucji

Sejm pracuje również nad zmianami dotyczącymi asesorów sądowych, którzy też mają sprawować wymiar sprawiedliwości. Asesorów powoływałby minister sprawiedliwości według listy przekazanej mu przez dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury.

Zdaniem polityków dzięki tym zmianom ścieżka dojścia do zawodu sędziego w końcu stanie się czytelna, a potencjał krajowej szkoły, na którą pieniądze są łożone z budżetu państwa, zostanie wzmocniony.

Z kolei sędziowie uważają, że w ten sposób politycy próbują – wbrew temu, co mówi konstytucja – uzyskać wpływ na to, kto sprawuje w Polsce wymiar sprawiedliwości. Ich zdaniem rola KRS zostanie w procedurze powoływania sędziów zmarginalizowana w niedopuszczalny sposób, a wpływ ministra na asesorów będzie zbyt duży.

Prezesi sądów zależni od woli polityka

Spore kontrowersje wywołuje również projekt, nad którym posłowie pochylą się na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu. Zgodnie z nim minister sprawiedliwości będzie mógł w ciągu pół roku wymienić prezesów i wiceprezesów sądów w Polsce.

Jak tłumaczą posłowie PiS, którzy przygotowali projekt, te rozwiązania mają pomóc rozprawić się z lokalnymi układami, jakie panują w sądach. Mają również ułatwić ministrowi sprawiedliwości sprawowanie nadzoru nad sądownictwem, co przełożyć się ma na jego sprawniejsze działanie.

Środowisko mówi natomiast o tym, że jedyny cel tych zmian to umożliwienie ministrowi obsadzenia funkcji kierowniczych w sądach swoimi zaufanymi ludźmi.

KOMENTARZ

Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny Dziennika Gazety Prawnej

Od dawna na naszych łamach toczy się obszerna jak nigdzie indziej debata o reformie wymiaru sprawiedliwości. Tego, że rozmaite zmiany – przez lata zaniechane – są potrzebne, w zasadzie nikt nie kwestionuje; także ci, którzy z nieudawaną troską mówią o zamachu na niezawisłość sądów. Z drugiej strony ci, którzy wobec takich obaw są wstrzemięźliwi, zazwyczaj nie popierają wszystkich bez wyjątku propozycji Ministerstwa Sprawiedliwości. Tym bardziej że modyfikowało ono projekt i jego uzasadnienie, mnożąc kontrowersje, a nie zawsze racje. Im wyrazistsze były głosy sprzeciwiających się zmianom, tym więcej pojawiało się poprawek wywołujących kolejne emocje niż merytoryczną refleksję. Argumenty ad rem ze wszystkich stron zeszły na dalszy plan. To wszystko służy może politykom i ich sporom, ale niekoniecznie państwu. A kluczowe pytanie pozostaje bez odpowiedzi: jaki wymiar sprawiedliwości powinien w wyniku reformy powstać? Jak musi wyglądać, by bez względu na to, kto będzie u władzy, działał bardzo sprawnie, niezawisłość orzekania była w pełni gwarantowana, a „niezawisłość od rozumu” – rugowana? Bo tylko wtedy – używając wielkich słów, ale małych liter – będziemy mogli mówić o prawie i sprawiedliwości.

REFORMA WYMIARU SPRAWIEDLIWOŚCI
Taką zmianę przewidziano w poselskim projekcie nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych, którego pierwsze czytanie w Sejmie ma się odbyć na rozpoczynającym się jutro trzydniowym posiedzeniu izby. W dokumencie znalazło się dużo więcej budzących kontrowersje rozwiązań, które omawiamy w tabeli poniżej (wraz z najważniejszymi propozycjami z projektów reformujących wymiar sprawiedliwości, które firmuje rząd).
Spór o oceny
Dyskusja na temat tego, czy sędziowie, tak jak urzędnicy państwowi, powinni być poddawani ocenom okresowym, wybuchła w 2010 r. Wtedy ówczesny rząd przedstawił projekt zmian, zgodnie z którym wizytatorzy co cztery lata mieli sprawdzać pracę sędziów pod kątem m.in. efektywności, kompetencji zawodowych czy kultury urzędowania. To wywołało żywe komentarze. Propozycje chwaliły organizacje pozarządowe, wśród nich FOR i Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Powstał nawet specjalny raport na ten temat, w którym podkreślono m.in., że „sędziowie, mimo swojej pozycji i szczególnego umocowania prawnego, należą do grona pracowników sektora publicznego i jako tacy powinni podlegać nowoczesnemu zarządzaniu opartemu na efektywności i wydajności, mierzonej wskaźnikami ilościowymi, czemu służyć ma wprowadzenie systemu stałej i regularnej ewaluacji osiągnięć pracowników instytucji publicznych”.
Samo środowisko sędziowskie było podzielone. Podkreślano m.in., że może to być instrument wykorzystywany do wywierania nacisków na sędziów.
Wielką zwolenniczką wprowadzenia ocen była za to od samego początku Teresa Romer, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku. Jej zdaniem sędziowie jako funkcjonariusze państwowi powinni spojrzeć na ten pomysł nie poprzez pryzmat zagrożeń dla niezawisłości, ale z perspektywy interesu podsądnych oraz ich zaufania do wymiaru sprawiedliwości.
Ostatecznie zmianę uchwalono i oceny okresowe zaczęły być wystawiane w 2013 r. To nie zakończyło dyskusji, gdyż Krajowa Rada Sądownictwa postanowiła nowe regulacje poddać testowi konstytucyjnemu. Ale Trybunał Konstytucyjny nie dopatrzył się w tym zakresie naruszenia ustawy zasadniczej (wyrok TK z 7 listopada 2013 r., sygn. akt K 31/12).
Mniej biurokracji
Obecni rządzący uznali jednak, że ten sposób recenzowania pracy sędziów nie sprawdził się w praktyce. Oni również uznali, że może on naruszać niezawisłość sędziowską, a przez to być niezgodny z konstytucją.
„Aktualnie oceny okresowe sędziów są zbędne i bardzo kosztowne, angażując do ich realizacji znaczącą liczbę wizytatorów, których kompetencje powinny być wykorzystane do bieżącego efektywnego zarządzania sądami przez prezesów sądów”. – wskazano w uzasadnieniu projektu. Zdaniem pomysłodawców dzięki likwidacji ocen do orzekania w pełnym wymiarze wróci 150 sędziów, którzy obecnie pełnią funkcje wizytatorskie. Poza tym podkreślono, że praca sędziów i tak poddawana jest permanentnej kontroli np. w procedurze odwoławczej przez sąd wyższej instancji. Zniknąć mają również indywidualne plany rozwoju zawodowego sędziów. Te tworzone były właśnie na podstawie ocen sporządzanych przez wizytatorów i miały pomóc sędziom rozpoznać swoje słabe strony, a później nad nimi pracować. Posłowie uznali, że „plany te nie mają realnego przełożenia na proces podnoszenia kwalifikacji zawodowych sędziów, który odbywa się głównie poprzez uczestnictwo w szkoleniach (...)”.
– To wylewanie dziecka z kąpielą – uważa Bartosz Pilitowski, prezes Fundacji Court Watch Polska, która co roku przygotowuje raport na podstawie przeprowadzanego przez obywateli monitoringu sądów. Zaznacza, że jakiś system, który pomógłby sędziom podnosić kwalifikacje i jednocześnie wpłynął pozytywnie na funkcjonowanie sądów, powinien istnieć.
– Być może obecne rozwiązania rzeczywiście nie są doskonałe. Mam świadomość, że były wprowadzane na dużej kontrze do środowiska sędziowskiego. Ale wydaje mi się, że zamiast całkowicie rezygnować z ocen, powinno się włożyć trochę trudu w wypracowanie kompromisowego rozwiązania, które wpłynęłoby nie tylko na wzrost zaufania obywateli do sądów, ale także służyłoby samym sędziom. Ci nie powinni mieć poczucia, że szuka się na nich haków, ale też poczucia, że likwidując ocenę, pozostawia się ich samym sobie w kwestii rozwoju zawodowego – tłumaczy Pilitowski.
Z kolei Sławomir Pałka, prezes Sądu Rejonowego w Oławie, choć zaznacza, że sam nie ma nic przeciwko ocenom, to przyznaje, że obecny system jest mało efektywny.
– Te oceny nie wpłynęły w zauważalny sposób na poprawę funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. To nie jest narzędzie, które pozwoliłoby prezesom sądów motywować sędziów. Nie jest, bo być nie może. Sędziowie są przecież niezawiśli i nieusuwalni. Tak więc w przypadku, gdy sędzia otrzyma negatywną ocenę, prezes może co najwyżej zaproponować mu odbycie odpowiednich szkoleń – tłumaczy Sławomir Pałka. I dodaje, że grzechem pierworodnym obecnego systemu ocen było to, że chciano do sądów, które są przecież organami władzy wprowadzić wolnorynkowy mechanizm motywowania pracowników. ⒸⓅ
Ustawa Najważniejsze zmiany Cele, jakie mają być osiągnięte wg Ministerstwa Sprawiedliwości Cele, jakie zdaniem sędziów zostaną osiągnięte Co na ten temat mówi konstytucja Co na ten temat mówią standardy międzynarodowe Wejście w życie nowych rozwiązań
Rządowa nowelizacja prawa o ustroju sądów powszechnych zmieniająca status dyrektorów sądów ● Dyrektor podlega ministrowi sprawiedliwości, a nie prezesowi sądu, ● Zniknęły przesłanki usuwania dyrektorów – minister zyskał tutaj pełną dowolność, ● Zrezygnowano z trybu konkursowego – to minister decyduje, kto zostanie dyrektorem ● Uporządkowanie systemu pracy dyrektorów sądów i zwiększenie sprawności w zarządzaniu kadrami i finansami sądów, ● Odciążenie prezesów sądów od obowiązków z zakresu administrowania sądami, ● Umożliwienie szybkiego i skutecznego obsadzania stanowisk dyrektorów sądów ● Prezes sądu stanie się petentem dyrektora sądu, ● Dyrektorzy staną się marionetkami w rękach ministra sprawiedliwości, ● Dojdzie do podporządkowania władzy sądowniczej przedstawicielowi władzy wykonawczej Art. 60 konstytucji stanowi, że obywatele polscy korzystający z pełni praw publicznych mają prawo dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach. Podnoszono, że rezygnacja z procedury konkursowej w przypadku obsadzania stanowiska dyrektora sądu może naruszać ten przepis ustawy zasadniczej. B rak Nowelizacja weszła w życie 4 maja br.
Rządowy projekt zmian w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa ● Sędziów – członków KRS nie będzie wybierało środowisko, ale Sejm, ● KRS zostanie podzielona na dwa zgromadzenia, które będą musiały uzgadniać ze sobą stanowiska, ● Kadencja obecnych członków KRS będących sędziami zostanie wygaszona po upływie 30 dni od wejścia w życie noweli ● Urzeczywistnienie zasady reprezentatywności wszystkich grup zawodowych sędziów w radzie, ● Zwiększenie wpływu władzy ustawodawczej, która posiada mandat pochodzący z demokratycznych wyborów, na sposób wyłaniania kandydatów na sędziów, ● To pierwszy krok do walki ze spółdzielniami sędziowskimi. ● Upolitycznienie KRS, ● Większy wpływ polityków na wybór kandydatów na sędziów, ● KRS przestanie być organem stojącym na straży niezawisłości sędziów i niezależności sądów Art. 173 ustawy zasadniczej mówi, że sądy i trybunały są władzą odrębną od innych władz. Z art. 10 wynika, że ustrój w naszym kraju opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej. Art. 187 ust. 1 pkt 2 stanowi zaś, że KRS składa się z 15 członków wybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i wojskowych. O kadencji członków KRS mowa jest natomiast w art. 187 ust. 3, gdzie jasno wskazano, że trwa ona cztery lata. Na temat reformy wypowiedziała się m.in. Europejska Sieć Rad Sądownictwa (ENCJ), która w opinii z końca stycznia br. podkreśliła m.in., że „mechanizm powoływania członków Rady wybieranych spośród sędziów musi być systemem, który wyklucza ingerencję władzy wykonawczej lub ustawodawczej”. Wskazała również, że wybór sędziów powinien być dokonywany jedynie przez innych sędziów na zasadzie szerokiej reprezentacji odpowiednich sektorów władzy sądowniczej. Podobnego zdania jest Komisja Wenecka preferująca, jak mówiła, takie systemy, w których istotna część lub większość członków rady jest wybierana przez samą władzę sądowniczą. W przyjętej przez Radę Europy Europejskiej Karcie o Statusie Sędziów wskazano wprost, że w podejmowaniu każdej decyzji dotyczącej m.in. naboru, nominacji czy też przebiegu kariery zawodowej sędziego musi brać udział organ niezależny od władzy wykonawczej i ustawodawczej. Co najmniej połowę takiego gremium powinni stanowić sędziowie wybierani przez innych sędziów. Ustawa ma wejść w życie po 14 dniach od ogłoszenia
Projekt zmian w ustawie o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury ● Nie będzie już konkursów przed KRS na stanowiska asesorskie, asesorami będą zostawali absolwenci KSSiP, ● Asesorów nie będzie już mianował prezydent, po zmianach ta kompetencja będzie należeć do ministra sprawiedliwości, ● Dostęp do zawodu sędziego ma zostać zamknięty dla osób, które w latach 2007–2010 ukończyły zdecentralizowany model szkolenia prowadzony przez sądy apelacyjne i zdały egzamin sędziowski na poprzednich zasadach ● Wzmocnienie potencjału Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, ● Wprowadzenie czytelnej ścieżki dojścia do zawodu sędziego poprzez aplikację i asesurę odbywaną po zdaniu egzaminu sędziowskiego, ● Poddanie każdego asesora praktycznemu sprawdzianowi jego umiejętności przed dopuszczeniem go do zawodu sędziego ● Asesorzy sądowi będą zależni od ministra sprawiedliwości – prokuratora generalnego, ● Pozycja i rola KRS w procesie doboru kadry sędziowskiej zostaną zmarginalizowane, ● Upolitycznienie KSSiP Art. 179 ustawy zasadniczej wskazuje, że sędziowie są powoływani przez prezydenta RP, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa. A to oznacza, że bez wniosku KRS nikt nie powinien sprawować w Polsce wymiaru sprawiedliwości, niezależnie od tego, czy będzie to czynił jako sędzia, czy asesor. Zgodnie z art. 178 konstytucji sędziowie mają być niezawiśli i podlegać tylko konstytucji i ustawom. Mają również zachować apolityczność. Ukształtowanie instytucji asesora sądowego w taki sposób, jak to proponuje obecny rząd, może być niezgodne z europejską konwencją praw człowieka, a konkretnie jej art. 6 ust. 1. Zgodnie z tym przepisem każdy ma prawo do rozpatrzenia jego sprawy przez niezawisły i bezstronny sąd. Warto tu przywołać wyrok ETPC w sprawie Urban przeciwko Polsce (skarga nr 23614/08). Trybunał doszedł do wniosku, że uzależnienie asesora od ministra sprawiedliwości godzi w prawo obywatela do niezawisłego, bezstronnego i niezależnego sądu. Większość nowych rozwiązań wejdzie w życie 1 czerwca 2017 r.
Poselski projekt zmian w prawie o ustroju sądów powszechnych ● Minister sprawiedliwości będzie mógł odwołać każdego prezesa i wiceprezesa sądu w ciągu sześciu miesięcy od wejścia w życie nowych rozwiązań, ● Przy powoływaniu prezesów minister nie będzie już musiał się liczyć z głosem środowiska sędziowskiego, ● Zostanie wprowadzona zasada losowego doboru spraw i niezmienności składu orzekającego, ● Sędziowie sądów rejonowych oraz prokuratorzy z dziesięcioletnim stażem pracy będą mogli zostać powołani na stanowisko sędziego sądu apelacyjnego, ● O tym, czy sędzia po osiągnięciu wieku emerytalnego będzie mógł nadal orzekać, decydować będzie minister sprawiedliwości, ● Wcześniejsze przechodzenie w stan spoczynku przez sędziów z powodów zdrowotnych będzie trudniejsze – nie będzie już automatyzmu po roku chorowania. O tym, czy sędzia nadaje się do dalszej pracy, zdecyduje badanie lekarskie w ZUS ● Ułatwienie ministrowi sprawiedliwości sprawowania skutecznego nadzoru administracyjnego nad sądami, ● Zapewnienie transparentności przy przydzielaniu spraw do rozpoznania konkretnym sędziom, ● Rozhermetyzowanie środowiska sędziowskiego ● Przepisy pozwolą ministrowi sprawiedliwości usunąć prezesów sądów, którzy nie zgadzają się z przeprowadzanymi reformami, ● Minister będzie mógł obsadzać kierownicze funkcje w sądach swoimi zaufanymi ludźmi, ● Samorządność sędziowska stanie się pustym hasłem Art. 10 ust. 1 ustawy zasadniczej wprowadził zasadę równowagi między wszystkimi władzami. Podnosi się, że całkowite odsunięcie samorządu sędziowskiego od procedury wyłaniania prezesów i wiceprezesów sądów nie da się z tą zasadą pogodzić. Proponowane wzmocnienie uprawnień ministra sprawiedliwości w zakresie realizacji nadzoru nad sądami może również budzić wątpliwości co do zgodności z art. 173 konstytucji, zgodnie z którym sądy i trybunały są władzą odrębną od innych władz. Warto przypomnieć wyrok ETPC w sprawie Baka przeciwko Węgrom (skarga nr 20261/12). Andras Baka na skutek reform przeprowadzonych przez węgierski rząd stracił funkcję prezesa tamtejszego Sądu Najwyższego, pomimo że trwała jego sześcioletnia kadencja. Twierdził, że odwołanie było rezultatem publicznie przez niego wyrażanej krytyki polityki rządu w stosunku do sądownictwa. Te argumenty trafiły do ETPC, który uznał, iż sytuacja wywołała tzw. efekt mrożący. Decyzje węgierskiego rządu musiały bowiem zniechęcać nie tylko samego Bakę, ale i innych sędziów do brania udziału w przyszłości w debacie publicznej na temat reform dotyczących sądownictwa. Tym samym doszło do naruszenia art. 10 konwencji, który gwarantuje każdemu wolność wyrażania opinii. Ustawa wejdzie w życie 1 lipca 2017 r.

OPINIE EKSPERTÓW

Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości / Dziennik Gazeta Prawna
Można dyskutować o podporządkowaniu dyrektorów sądu ministrowi sprawiedliwości, ale w żadnym razie nie może dotyczyć to prezesów sądów czy sędziów funkcyjnych. Ich mianowanie będzie zależało od czysto politycznych decyzji. A widzimy, jak wygląda powoływanie sędziów Trybunału Konstytucyjnego czy obsadzanie stanowisk w spółkach Skarbu Państwa.
Stosunkowo najmniej kontrowersji budzi zmiana ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury. Także moim jako ministra zamierzeniem było, aby absolwenci krajowej szkoły, którą sam uruchamiałem, mieli zapewnione etaty. Tak się stało w odniesieniu do prokuratur, ale w sądach już nie. Dlatego byłbym za tym, aby takie osoby – świetni specjaliści – mogli trafiać bezpośrednio do sądów. Tyle tylko, że jednocześnie przywraca się instytucję asesora, który ma być uzależniony od ministra sprawiedliwości, czyli polityka.
Waldemar Buda, poseł Prawa i Sprawiedliwości / Dziennik Gazeta Prawna
Zasady dostępu do zawodu sędziego będą przejrzyste. Kształceni za ciężkie pieniądze absolwenci Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury będą trafiać do sądów, a nie do komercyjnych kancelarii. Krajowa Rada Sądownictwa zacznie zajmować się nie tylko opiniowaniem kandydatów na wolne stanowiska sędziowskie, ale też krytycznym podejściem do pojawiających się od czasu do czasu wyroków, które jawią się jako skandaliczne. Nie było też napiętnowania, pojedynczych, ale jednak, zachowań niegodnych sędziów. Mam nadzieję, że po reformie KRS to się zmieni. Ograniczenie liczby sędziów funkcyjnych sprawi, że więcej osób zajmie się orzekaniem, co powinno przełożyć się na przyspieszenie postępowań. Sprzyjać będzie temu też zasada, zgodnie z którą dany sędzia będzie musiał kończyć sprawę raz podjętą, bez względu na awanse czy przeniesienia. Z kolei losowy przydział spraw zapewni większą transparentność.
Dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego / Dziennik Gazeta Prawna
Wymiar sprawiedliwości wymaga zmian i nikt, z sędziami na czele nie ma co do tego wątpliwości. Jednak już pobieżna lektura projektów ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i prawa o ustroju sądów powszechnych pozwala dostrzec, że wszystkie te zmiany prowadzą do jednego: złamania zasady trójpodziału władzy i podporządkowania wymiaru sprawiedliwości politykom. To oni zaczną decydować o tym, kto zostanie sędzią i kto będzie mógł awansować. A to są bardzo realne zagrożenia dla niezależności sądów i za chwilę niezawisłości sędziów. Pierwotnie minister sprawiedliwości zapowiadał reformę Krajowej Rady Sądownictwa, której założenia w dużej mierze zyskały aprobatę środowisk sędziowskich, szczególnie z sądów rejonowych. Okazało się jednak, że chodziło, mówiąc brutalnie, o skok na KRS. Argumenty, że dzięki temu suweren zyska wpływ na wybór sędziów można porównać do popularnego w PRL dowcipu, w którym to obywatele pili szampana ustami swoich najznamienitszych przedstawicieli.
Etap legislacyjny
Projekt przed I czytaniem w Sejmie