W czasie rozprawy, w której udział biorą tylko strony, ich pełnomocnicy, sędzia i protokolant, może dojść do pomówienia.
dr Sebastian Ładoś sędzia Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia / Dziennik Gazeta Prawna
Stan faktyczny
Pełnomocnik Z.B. – który był oskarżycielem prywatnym w innej sprawie – złożył wniosek o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędzi sądu rejonowego w stanie spoczynku, która miała dopuścić się zniesławienia i znieważenia go w toku postępowania. W 2015 r. wniósł do tego sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko sędzi, ponieważ rok wcześniej miała rozgłaszać informację, że pracownicy sądu boją się go, dając tym samym do zrozumienia, że Z.B. jest osobą groźną. Prowadząc postępowanie przeciwko Z.B., dawała ponoć do zrozumienia świadkom, że kiedy ten pracował w spółce, dopuszczał się przestępstw. Miała też sugerować, że napadł na spółdzielczą kasę oszczędnościowo-kredytową. Sąd apelacyjny odmówił zezwolenia na pociągnięcie sędzi do odpowiedzialności. Pełnomocnik wniósł zażalenie. Według niego zachodziło uzasadnione podejrzenie popełnienia przez sędzię przestępstwa. Wniósł o uchylenie uchwały i przekazanie sprawy sądowi apelacyjnemu do ponownego rozpoznania, ewentualnie o jej zmianę i zezwolenie na pociągnięcie sędzi do odpowiedzialności karnej.
Uzasadnienie
Sąd Najwyższy utrzymał w mocy zaskarżoną uchwałę sądu apelacyjnego. Wskazał, że zgodnie z art. 80 par. 2c ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2016 r., poz. 2062 ze zm.) sąd dyscyplinarny wydaje uchwałę zezwalającą na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej, jeżeli zachodzi dostatecznie uzasadnione podejrzenie popełnienia przez niego przestępstwa. Należy przez to rozumieć sytuację, gdy zebrane dowody wskazują w sposób dostateczny, że sędziemu można postawić zarzut popełnienia przestępstwa. Nie wystarcza przypuszczenie, ale nie jest też wymagane przekonanie o winie.
Według SN sąd dyscyplinarny I instancji wnikliwie przeanalizował i należycie ocenił zebrany materiał dowodowy i prawidłowo ustalił stan faktyczny. Przekonująco wykazał, że brakuje podstaw do udzielenia zezwolenia na pociągnięcie sędzi do odpowiedzialności karnej za czyny zarzucane jej prywatnym aktem oskarżenia. U podstaw zaskarżonej uchwały legło m.in. ustalenie, że w 2014 r., na rozprawie, o której mowa we wniosku, nie padło z ust sędzi sformułowanie, że pracownicy sądu boją się Z.B., ani że jest on groźny. Twierdzenia, że sędzia miała mówić podczas postępowania o jego przestępstwach, również się nie potwierdziły.
Skarżący nie podważał tych ustaleń, które w istocie zadecydowały o odmowie uchylenia immunitetu sędzi. Przekonywał jednak, że do pomówienia może dojść w toku rozprawy, jako że wypowiedzi z rozprawy mogą się łatwo wydostać poza jej obręb i trafić do liczniejszego grona. Z tym akurat SN się zgodził. Adresatem zniesławiającego zarzutu może bowiem nie być wyłącznie osoba, której on dotyczy. Wystarczy, jeżeli sprawca podaje wiadomość zniesławiającą w obecności osoby trzeciej. Nie zmienia to jednak istoty rzeczy, gdyż w tej sprawie pierwotną przeszkodą do zezwolenia na pociągnięcie sędzi do odpowiedzialności karnej było stwierdzenie, że wniosek jest pozbawiony podstaw faktycznych. Nie ulegało wątpliwości, że nie doszło do złamania przez sędzię prawa (uchwała SN z 28 marca 2017 r., sygn. akt SNO 1/17).
KOMENTARZ
Specyfika działalności procesowej oznacza prezentowanie opinii i spostrzeżeń, które mogą naruszyć dobre imię innej osoby i poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania. W wielu takich przypadkach odpowiedzialność karna za zniesławienie będzie wyłączona, mamy tu bowiem do czynienia ze szczególnym kontratypem, tj. okolicznością, która legalizuje określone zachowanie. Wyłączenie tej odpowiedzialności zależy od funkcji procesowej, którą reprezentuje dana osoba. Nie można np. zarzucić zniesławienia prokuratorowi, który wniósł akt oskarżenia, czy sędziemu, który brał udział w wydaniu wyroku skazującego. Wydawanie takich decyzji procesowych jest wpisane w istotę wykonywania ich funkcji, zaś działalność procesowa jest oparta na przepisach. Co do zasady nie można tu mówić o dokonywaniu czynów bezprawnych, o ile nie zachodzi przypadek rażącego przekroczenia uprawnień.
Omawiany kontratyp może dotyczyć również stron postępowania. W licznych orzeczeniach sądów apelacyjnych i SN odnajdujemy tezę, iż nie stanowią zniesławienia oświadczenia i zarzuty stawiane w obronie swych praw przed sądem. Nie oznacza to jednak nieograniczonej swobody wypowiedzi. Zarzuty muszą być uzasadnione potrzebą ochrony interesu strony i odnosić się ściśle do przedmiotu procesu. Dobrym przykładem jest prawo do obrony. Oskarżony może kwestionować obciążające go dowody, nie może jednak bezpodstawnie pomawiać innych osób o przestępstwo, którego nie popełniły. W takim przypadku dochodzi do nadużycia prawa do obrony, które nie chroni oskarżonego przed odpowiedzialnością za zniesławienie.