Sędziowie pełnią służbę dla ludzi, podobnie jak władza ustawodawcza i wykonawcza, dlatego trudno zgodzić się z tym, że organizują coś w rodzaju strajku - ocenił wiceszef MS Patryk Jaki, odnosząc się do planowanego protestu sędziów.

20 kwietnia sędziowie chcą na pół godziny przerwać pracę, by sprzeciwić się wprowadzanym zmianom w sądownictwie.

Wiceminister pytany o to powiedział, że "trudno mu się z takim sposobem" wyrażania sprzeciwu zgodzić.

"Pytanie, kogo społeczeństwo ma prosić o gest solidarności wobec ludzi, którzy czekają po 15 lat na wyrok w swojej sprawie. Przypominam, sędziowie nie są sami dla siebie, jak im się wydaje, ale przede wszystkim pełnią służbę, tak samo jak władza ustawodawcza i wykonawcza, służbę dla ludzi" - powiedział.

Zaznaczył, iż zaskakujące jest to tym bardziej, że - jak dodał - "wprowadzane zmiany funkcjonują w innych krajach Europy Zachodniej". "Bo co my takiego strasznego wprowadzamy wobec sędziów? Losowanie składów sędziowskich, jawne oświadczenia majątkowego, przenosimy postępowania dyscyplinarne do innej izby? Przecież w zachodnich demokracjach to jest standard, a sędziowie mówią, że nie chcą, żeby u nas było jak na Zachodzie" - powiedział.

Zaznaczył, że w jego opinii to "społeczeństwo jest od tego, aby ocenić, czy władza sądownicza postępuje zgodnie ze swoimi ideałami, czy nie".

Jak powiedział PAP rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Waldemar Żurek, sędziowie zamierzają przerwać pracę na pół godziny, od godziny 12. "Chcemy zminimalizować skutki. W tym dniu będziemy prowadzić sprawę. Przerwa będzie trwała pół godziny. Może jedynie spowodować przesunięcie rozpatrywania spraw" - powiedział.

Dodał, że chcą w ten sposób pokazać, iż "reformy powinny poprawiać funkcjonowanie Kowalskiego w sądzie". "Albo uproszczenie procedur, albo wprowadzenie sądów pokoju. Nacisk powinno się też kłaść na monitoring każdej sali rozpraw, bo mamy taki monitoring tylko w części sądów. Proponowane rozwiązania nazywane są reformą, ale moim zdaniem mają prowadzić tylko do upolitycznienia sądów" - powiedział Żurek.

Zaznaczył, że to będzie mieć wpływ nie tylko na sędziów, ale ostatecznie też na obywateli. "Chcemy rozmawiać. Od początku mówimy ministrowi: +usiądźmy do stołu, zastanówmy się nad realnymi reformami+. Ta ręka jest wyciągnięta nie o w próżnię. Chcemy przypomnieć ministrowi, że wszystkie udane reformy w wymiarze sprawiedliwości powstawały przy okrągłym stole" - powiedział.

Zaznaczył, że to nie będzie strajk, bo sędziwie nie mogą strajkować.

W ubiegłym tygodniu Sejm skierował do rządowy projekt reformy Krajowej Rady Sądownictwa. Przewiduje on m.in. powstanie w KRS dwóch izb oraz wygaszenie, po 30 dniach od wejścia noweli w życie, kadencji jej 15 członków-sędziów; ich następców wybrałby Sejm. Wygaszona miałaby zostać także kadencja rzecznika dyscyplinarnego sądów. Według MS, ma to zobiektywizować tryb wyboru kandydatów, bo dotąd o wyborze członków Rady "decydowały w praktyce sędziowskie elity".

Według projektu, jeżeli obie izby będą miały różne opinie o kandydacie na sędziego, wówczas ta, która wydała o nim opinię pozytywną, może wnioskować o decyzję Rady w pełnym składzie. Wówczas za kandydatem musiałoby się opowiedzieć 17 członków Rady: I prezes SN, prezes NSA i członkowie Rady wybrani spośród sędziów.