Krajowa Rada Sądownictwa wycofuje wszystkie wnioski złożone w ostatnim czasie do TK. To nie tylko zgłoszenie wotum nieufności wobec tej instytucji, lecz także ważny sygnał dla wszystkich sędziów.
Chodzi o cztery wnioski, w tym tak ważne jak ten dotyczący nadzoru administracyjnego nad sądami sprawowanego przez ministra sprawiedliwości czy też możliwości wykorzystywania w procesie nielegalnie zebranych dowodów. KRS tłumaczy, że decyzja spowodowana jest dokonanymi w ostatnim czasie przez prezes trybunału zmianami w składach orzekających, które miały rozstrzygać sprawy, oraz obawą przed powstaniem chaosu prawnego.
Spór o skład
Zmiany składów polegały na wskazaniu, jak pisze KRS, w miejsce wybranych zgodnie z prawem sędziów trybunału tzw. sędziów dublerów. Mowa o Mariuszu Muszyńskim, Lechu Morawskim i Henryku Ciochu, których poprzedni prezes TK Andrzej Rzepliński nie dopuszczał do orzekania. Zdaniem KRS taka ingerencja w składy może być brzemienna w skutki. „Doktryna prawa wskazuje, że w takich przypadkach możemy mieć do czynienia z orzeczeniami nieistniejącymi (sententia non existens). Taka sytuacja może doprowadzić do chaosu prawnego, a wydane orzeczenia mogą być kwestionowane przez pełnomocników stron także w procesach przed sądami europejskimi” – czytamy w komunikacie, który rada wysłała w piątek do mediów.
– Rozumiem decyzję KRS i zdaję sobie sprawę, że nie była ona łatwa. Argumenty, jakie za nią stoją, są dla mnie jasne – ocenia dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista.
Inaczej sytuację ocenia dr hab. Marek Dobrowolski z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Oczywiście rada miała prawo podjąć taką decyzję po tym, jak otrzymała informację o zmianie składu orzekającego. Jednak podnoszenie sprawy tych trzech sędziów to nic innego jak dalsze brnięcie w konflikt o trybunał, jakiego świadkami byliśmy przez ostatnie półtora roku – ocenia prof. Dobrowolski.
Jego zdaniem takie działanie jest niepotrzebne i spowoduje, że autorytet TK, już i tak mocno nadszarpnięty, będzie malał. – A przecież wszystkim nam powinno teraz zależeć na tym, aby trybunał znów zaczął normalnie funkcjonować i wydawać wyroki – zauważa konstytucjonalista.
Nie oznacza to, że o TK w ogóle nie należy dyskutować. – Ewentualna krytyka powinna jednak dotyczyć przede wszystkim orzecznictwa trybunału, ewentualnie w razie potrzeby jego bieżącego funkcjonowania. Natomiast złożona sprawa konfliktu o obsadzenie sądu konstytucyjnego powinna zostać już zamknięta – kwituje.
Sygnał dla sędziów
Decyzja rady może być czytelnym sygnałem dla sędziów. – KRS mówi wprost, że nie ma zaufania do tak ukształtowanego, jeżeli chodzi o skład osobowy, trybunału. Tak więc ja to odczytuję jako wskazówkę, abyśmy nie brali pod uwagę tych orzeczeń TK, w wydaniu których brali udział sędziowie dublerzy – ocenia Marek Celej, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.
Polemizuje z tym Marek Dobrowolski. – Sędziowie, dokonując selekcji wyroków trybunału i stwierdzając, że niektóre z nich nie są dla nich wiążące, postawiliby się w takiej samej sytuacji, w jakiej znalazła się swego czasu prezes Rady Ministrów, gdy odmówiła publikacji w dzienniku urzędowym wyroku TK. A wszyscy pamiętamy, jak mocno wówczas była za to krytykowana – przypomina Marek Dobrowolski.
Z kolei dr Ryszard Balicki podejrzewa, że KRS swoją decyzją daje sędziom zielone światło do tego, by z większą śmiałością zaczęli korzystać z przysługującej im możliwości samodzielnego badania norm pod kątem ich zgodności z konstytucją. – Taka możliwość istnieje od dawna. Ustawa zasadnicza wprowadziła bowiem model mieszany, jeżeli chodzi o badanie konstytucyjności norm. Tylko że, ze względu na dotychczasowy szacunek dla TK, sędziowie rzadko z tej drogi korzystali – przypomina dr Balicki.
Czy to oznacza, że krok podjęty przez KRS wpłynie także na częstotliwość zadawania przez sądy powszechne pytań prawnych do TK? Zdaniem dr. hab. Marka Dobrowolskiego nie. – Do tej pory doktryna i orzecznictwo stały raczej na stanowisku, że sędzia w sytuacji wątpliwości w kwestii zgodności z konstytucją danej ustawy powinien zadać pytanie trybunałowi – twierdzi.
Co kwestionowała Krajowa Rada Sądownictwa / Dziennik Gazeta Prawna
Decyzja rady o wycofaniu wniosków jest dla TK wiążąca. Wynika to z art. 56 ust. 2 pkt 1 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym (Dz.U. z 2016 r. poz. 2027), który mówi, że wnioskodawca może wycofać sprawę do chwili rozpoczęcia rozprawy. Z kolei art. 59 ust. 1 pkt 1 tej ustawy stanowi, że trybunał w takim przypadku wydaje postanowienie o umorzeniu postępowania.
Nie oznacza to jednak, że kwestionowane przepisy w ogóle nie zostaną zbadane przez trybunał. Część z nich została bowiem zaskarżona także przez rzecznika praw obywatelskich.
KRS negatywnie oceniła wniosek posłów PiS dotyczący zasad wyboru kandydatów na I prezesa SN
Ani argumentacja przedstawiona przez wnioskodawców, ani obiektywne okoliczności faktyczne nie dają żadnych podstaw do tego, aby zgłaszać wątpliwości co do legalności powołania I prezesa SN. Tak przynajmniej uważa Krajowa Rada Sądownictwa, która wydała stanowisko w sprawie zarzutów grupy posłów sformułowanych we wniosku do TK, a dotyczących wyboru kandydatów na stanowisko I prezesa SN. Jak w nim podkreślono, proces wyboru został przeprowadzony prawidłowo. Kandydatów wskazało zgromadzenie ogólne sędziów SN, a powołania na urząd I prezesa dokonał prezydent.
KRS odnosi się również do zarzutu posłów co do tego, że proces wyłaniania kandydatów nie został zapisany w ustawie, a w regulaminie ustanawianym przez ZO sędziów SN. Zdaniem rady to dowód na to, że Sejm, przyjmując w 2002 r. ustawę o SN, która takie właśnie rozwiązanie przewiduje, uszanował zasadę odrębności władzy sądowniczej od innych władz. Nie próbował bowiem ograniczać niezależności organów sądowych.
Rada stoi również na stanowisku, że nie ma podstaw do tego, aby TK wydawał w tej sprawie wyrok aplikacyjny, przesądzający, że wszystkie decyzje podjęte przez sprawującą obecnie urząd I prezesa SN prof. Małgorzatę Gersdorf są nieważne z mocy prawa.