Nie pomogły apele autorytetów prawnych ani krytyka ze strony takich instytucji jak I prezes Sądu Najwyższego czy rzecznik praw obywatelskich. Prawdopodobnie dziś rząd przyjmie kontrowersyjny projekt nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.
O umieszczenie go w dzisiejszym porządku obrad Rady Ministrów starał się Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości odpowiedzialny za reformę.
Projekt niewiele się zmienił po przeprowadzeniu szerokich konsultacji. Jedyna korekta, o której DGP pisał jako pierwszy, polega na tym, że nie będzie obniżki uposażenia wypłacanego sędziom, którzy wcześniej przeszli w stan spoczynku. Początkowo resort sprawiedliwości proponował, aby wynosiło ono nie 75 proc., jak to jest obecnie, ale 50 proc. ostatnio wypłacanego sędziemu wynagrodzenia. Później jednak uznano, że zmiana ta wymagałaby szerszych konsultacji, i z tego pomysłu zrezygnowano.
W kwestiach najbardziej kontrowersyjnych zmian resort pozostał konsekwentny. Nadal forsuje propozycję, zgodnie z którą sędziowską część rady będzie wybierało nie środowisko, ale Sejm. Prawo do zgłaszania kandydatów będzie miała grupa 50 posłów oraz prezydium Sejmu. Rozwiązania te zostały ostro skrytykowane. Podnoszono, że jest to niezgodne z trójpodziałem władz i spowoduje upolitycznienie KRS. A to może się okazać zgubne dla całego sądownictwa, gdyż rada ma decydujący wpływ na dobór sędziowskiej kadry.
Kolejna kontrowersyjna propozycja polega na wygaszeniu w ciągu 30 dni od wejścia w życie noweli (ta ma zacząć obowiązywać po 14 dniach od jej ogłoszenia) mandatów wszystkich członków rady będących sędziami. Tymczasem konstytucjonaliści podnosili, że nie da się ustawą zwykłą zmodyfikować zapisów konstytucji, która mówi, że mandat członka trwa cztery lata.
W ciągu miesiąca od wejścia w życie nowelizacji ze stanowiskiem pożegna się również rzecznik dyscyplinarny sędziów. A jego następcę wybierze oczywiście już nowy skład rady, ukształtowany zgodnie z życzeniem polityków.
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach