Przepisy miały wyeliminować najbardziej trujące paliwa. Ale po ich wejściu w życie na rynku nadal będzie dostępnych ponad 90 proc. toksycznych miałów.
Nie będzie mniej spalin w centrach miast / Dziennik Gazeta Prawna
Jeszcze w połowie stycznia rząd zapowiadał, że wytacza ciężkie działa do walki ze smogiem. Przygotował pakiet kilkunastu działań, który miały zapewnić zwycięstwo z zanieczyszczonym powietrzem.
Jeden z czterech priorytetów zakłada pilne wprowadzenie w życie rozporządzenia w sprawie norm jakościowych dla paliw stałych. Powinno ono zostać przyjęte jeszcze w I kwartale 2017 r. Ministerstwo Energii na początku lutego projekt przedstawiło i od razu wywołało oburzenie ekologów.
– Efekt tego rozporządzenia na jakość powietrza będzie żaden – mówi wprost Wojciech Kukuła, prawnik z Fundacji ClientEarth. – Ten projekt nie wyeliminuje wszystkich toksycznych paliw, tylko najgorszej jakości, ale to marginalna zmiana. Nadal dostępnych będzie wiele takich, które zatruwają powietrze – dodaje. A ponieważ są tanie, mieszkańcy chętnie po nie sięgają. Jeżeli rozporządzenie wejdzie w życie w proponowanym kształcie, wymogi jakościowe spełni niemal każdy rodzaj węgla kamiennego. Dotyczyć to będzie aż 93,2 proc. miałów dostępnych na polskim rynku.
Ministerstwo Środowiska również ostro krytykuje projekt i domaga się wprowadzenia zakazu stosowania w gospodarstwach domowych paliw stałych takich jak: węgiel brunatny, torf, muły węglowe, flotokoncentraty. Minister energii twierdzi, że zaproponowane przez niego przepisy to kompromis.
„Proponowane parametry jakościowe paliw stałych są wynikiem kompromisu pomiędzy najlepszym węglem, jaki powinien być dostarczany do odbiorcy końcowego, a możliwościami zaspokajania popytu przez producentów węgla w Polsce” – argumentuje w uzasadnieniu projektu. Resort energii nie odnosi się przy tym w ogóle do aspektów zdrowotnych lub środowiskowych, które przecież miały być powodem wprowadzenia rozporządzenia. – Interes producentów węgla został postawiony ponad interesem społeczeństwa – wskazuje Wojciech Kukuła.
Podobne rozczarowanie budzi projekt rozporządzenia ministra rozwoju w sprawie wymagań dla kotłów na paliwo stałe o mocy nie większej niż 500 kW. To drugi z priorytetów rządu w walce ze smogiem. Miał wyeliminować ze sprzedaży stare kopciuchy. Dopuszczone do sprzedaży w Polsce mają być tylko kotły, które spełniają wysokie unijne standardy.
Eksperci alarmują, że zapisy będzie można łatwo obejść, kupując piec przez internet. Wskazują także na inne mankamenty propozycji. – Zaproponowane w projekcie wyłączenia umożliwią obchodzenie wymagań emisyjnych nałożonych przez rozporządzenie. Będzie to proceder niemożliwy do wyeliminowania czy skontrolowania. Wyłączenia pozwolą np. na zakup kotłów na biomasę niedrzewną o wysokiej emisyjności przeznaczonych do palenia słomy, które w praktyce będą mogły być przeznaczone do spalania innych paliw – ostrzega Tatrzańska Izba Gospodarcza. Dlatego zdaniem ekspertów zakres projektowanego rozporządzenia powinien wprowadzić zakaz sprzedaży na polskim rynku wszelkiego rodzaju kotłów oraz ogrzewaczy, w tym też popularnych kóz. Eksperci ostrzegają, że to właśnie pył powstający przy spalaniu drewna w tych urządzeniach najłatwiej przedostaje się do krwioobiegu człowieka.
Etap legislacyjny
Projekty po trakcie konsultacji