Antoni Macierewicz, który po publikacji w lutym 2007 r. raportu z weryfikacji WSI mówił w wywiadzie prasowym o związkach ITI z wojskowymi służbami specjalnymi PRL i finansowaniu koncernu ze środków FOZZ, nie musi przepraszać ITI - orzekł w poniedziałek prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie.

Sąd oddalił apelację koncernu od wyroku I instancji z kwietnia, gdy Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił cywilne powództwo ITI o przeprosiny i 100 tys. zł na cel dobroczynny. Według SO, Macierewicz działał w granicach prawa, nie jako osoba prywatna, ale urzędnik państwowy - szef Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI i mówił o urzędowym dokumencie opublikowanym przez prezydenta - raporcie z weryfikacji WSI.

ITI odwoływał się od wyroku I instancji zarzucając, że dokonano błędnych ustaleń faktycznych, bowiem - jak twierdzili prawnicy spółki - Macierewicz w wywiadzie prasowym nie trzymał się treści raportu, lecz wykroczył poza nią i podał nieprawdę, mówiąc, że wojskowe służby specjalne uczestniczyły w tworzeniu koncernu, że był on finansowany z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, którego szefowie zostali skazani.

SA apelację oddalił i zasądził od ITI 2,9 tys. zł dla Macierewicza tytułem zastępstwa procesowego. Wyrok jest prawomocny.

"Mamy wrażenie, że pan Macierewicz kolejny raz schował się za raportem, by uniknąć odpowiedzialności"

Sędzia Teresa Mróz podkreśliła w uzasadnieniu orzeczenia, że sąd zapoznał się z treścią raportu z weryfikacji WSI i porównał ją z udzielonym przez Macierewicza wywiadem dla "Rzeczpospolitej", a po tej analizie nie odnalazł rozbieżności. Według sądu, słowa Macierewicza nie miały też charakteru "kategorycznych zarzutów".

"Mamy wrażenie, że pan Macierewicz kolejny raz schował się za raportem, by uniknąć odpowiedzialności" - powiedział PAP po wyroku pełnomocnik ITI mec. Marek Małecki, dodając, że możliwa jest kasacja do Sądu Najwyższego. Podobnego zdania jest mec. Piotr Kruszyński, drugi pełnomocnik powodów. Macierewicz nie był obecny w poniedziałek w Sądzie Apelacyjnym.

Po wyroku I instancji Macierewicz mówił PAP, że oddalenie pozwu ITI to "jedynie słuszne" rozstrzygnięcie, bo nie można było pozwolić na paraliż organu państwa, jakim jest Komisja Weryfikacyjna ds. WSI (z końcem czerwca tego roku zakończyła ona działalność, zweryfikowawszy połowę oświadczeń b. żołnierzy WSI).

"Dlaczego zeznania Żemka złożone pod przysięgą przed komisją nie są dla pani wiarygodne?"

W lutym 2007 r., już po publikacji Raportu w Monitorze Polskim, Macierewicz w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", pytany o twarde dowody na poparcie tezy, że koncern ITI powstał dzięki wojskowym służbom specjalnym, zapewnił, że już je przedstawił i odesłał do zeznań Grzegorza Żemka, b. dyrektora FOZZ (skazanego za przywłaszczenie wielu milionów z kasy Funduszu; przyznał on, że był współpracownikiem wojskowych służb o pseudonimie Dik -PAP). "Raport ujawnia nowe fakty i zeznania, które opisują mechanizm powstawania koncernu medialnego ITI, pokazują, jak był w to zaangażowany Zarząd II Sztabu Generalnego, czyli wywiad komunistyczny" - mówił Macierewicz.

Gdy prowadząca wywiad dziennikarka zapytała: "gdzie papiery" na poparcie zeznań Żemka, Macierewicz odpowiedział: "Dlaczego zeznania Żemka złożone pod przysięgą przed komisją nie są dla pani wiarygodne? Przypominam: gdyby kłamał, groziłoby mu osiem lat więzienia. A on mówi wyraźnie: były dwie dziedziny wykorzystywane przez wywiad do lokowania agentury na Zachodzie -międzynarodowy obrót produktami rolnymi i media. W związku z tym - zeznaje Żemek - polecono mu znaleźć ludzi, z pomocą których można było stworzyć koncern medialny. Znał Wejcherta, zwrócił się do niego. Zapytał centralę, czy Wejchert może być. Powiedziano mu, że już z nimi współpracuje i jest dobry. Zaczęli tworzyć koncern medialny. To jest nieinteresujące?".

Te słowa spowodowały pozwy ITI i założycieli polskiej filii tego luksemburskiego koncernu - Jana Wejcherta i Mariusza Waltera. Wszystkie te podmioty żądają od Macierewicza przeprosin w prasie i po 100 tysięcy zł na cel charytatywny. Zarzucali b. likwidatorowi WSI nadszarpnięcie reputacji spółki przez podanie nieprawdziwych informacji o niej i jej założycielach.