Kolegium wrocławskiego sądu apelacyjnego nie odsunęło od orzekania sędziego Roberta Wróblewskiego podejrzewanego o kradzież pendrive’ów ze sklepu z elektroniką. Decyzja o jego dalszych losach zapadnie dopiero po zapoznaniu się z materiałem dowodowym zgromadzonym przez prokuraturę okręgową, która prowadzi śledztwo.
Wersja wydarzeń przedstawiona wczoraj na kolegium przez Wróblewskiego znacząco odbiega od historii opisanej przez media. Z doniesień tych ostatnich wynika, że ochroniarze marketu uznali, że mężczyzna zachowywał się podejrzanie, postanowili go zatrzymać przy wyjściu. Na miejsce dotarła policja, która za zgodą prezesa sądu apelacyjnego przeszukała sędziego. Znaleziono przy nim pendrive’y warte ok. 2 tys. zł. Prokuratura czeka teraz na uchylenie sędziemu immunitetu, aby postawić mu zarzuty.
Wczoraj Wróblewski stanowczo zaprzeczył, że jest sprawcą kradzieży. Tłumaczył, że sprzęt, który miał przy sobie, kupił gdzie indziej i kilka dni wcześniej. Sędzia Małgorzata Lamparska, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, podkreśla, że nigdy wcześniej wobec zainteresowanego nie toczyło się żadne postępowanie.
Z relacji podejrzanego wynika też, że to on wezwał na miejsce zdarzenia policję, aby jak najszybciej wyjaśnić całe nieporozumienie. Na razie nie wiadomo, czy zamierza pozwać o ochronę dóbr osobistych media, które opisały historię rzekomej kradzieży. – Tymczasem jest w dużym szoku – usłyszeliśmy od Małgorzaty Lamparskiej. Sprawą zajmie się rzecznik dyscyplinarny, a sam Wróblewski udał się na urlop.
Zgodnie z art. 130 par. 1 ustawy o ustroju sądów powszechnych, jeżeli sędziego złapano na gorącym uczynku przy popełnianiu przestępstwa, prezes sądu albo minister sprawiedliwości mogą zarządzić natychmiastową przerwę w wykonywaniu przez niego czynności służbowych, aż do czasu wydania uchwały przez sąd dyscyplinarny.
Sprawę zatrzymania sędziego Wróblewskiego przedwczoraj skomentował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Stwierdził, że to kolejny dowód na to, że gruntowna reforma sądownictwa jest konieczna. – Definitywnie kończy się czas poczucia bezkarności ludzi, którzy z tego powodu, że mają togę i łańcuch na piersi, mogą liczyć na bezkarność – przekonywał w TVP.