Po pół roku śledztwa prowadzonego w sprawie pomazania grobowca Bolesława Bieruta na warszawskich Powązkach, prokuratura złożyła do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania.

Chodzi o głośną sprawę napisu „kat” wykonanego czerwoną farbą na pomniku komunistycznego dygnitarza. Sprawcy (24-latek i 49-latka), zauważeni przez pracowników cmentarza zostali szybko zatrzymani przez policję. Zostali wypuszczeni po osobistej interwencji Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jednocześnie śledczy prowadzili sprawie popełnienia przestępstwa z art. 262 par. 1 kodeksu karnego. Za znieważenie miejsca pochówku grodzi do dwóch lat pozbawienia wolności.

Czynności w tej sprawie skończyły się dopiero teraz, mimo że - jak przyznaje prokuratura - podejrzani złożyli zeznania „korespondujące z ze stanem faktycznym ustalonym przez śledczych”. Wpływ na to miało m.in. konieczność sporządzenia opinii przez biegłego. Eksperci mieli potwierdzić, że farba, którą wykonano napis jest taka sama jak spray znaleziony w plecaku mężczyzny.

– Prokurator prowadzący sprawę musiał mieć jednoznaczny materiał dowodowy, który potwierdza ich winę, na wypadek gdyby zechcieli odwołać zeznania lub zmienić swoje wyjaśniania - tłumaczy Łukasz Osiński, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa-Żoliborz. – Poza tym jesteśmy związanie terminami wynikającymi z kodeksu postępowania karnego, nie wspominając już o tym, że nie jest przecież jedyna sprawa prowadzona przez naszą prokuraturę. Stąd nie uważam, by te sześć miesięcy było jakoś szczególnie długim okresem – dodaje prokurator Osiński.

Pytany o wynik postępowania odpowiada. – Prokurator uznał, że są przesłanki do tego by przychylić się do wniosku tych osób o warunkowe umorzenie, więc z takim wnioskiem wystąpiliśmy do sądu. Teraz to on zdecyduje czy uwzględnić wniosek prokuratury czy skierować sprawę na rozprawę. Natomiast prokurator miał pełną swobodę i nie było żadnych ingerencji – zapewnia prokurator Osiński. Jedną z przesłanek uzasadniających brak skierowania aktu oskarżenia była dotychczasowa czysta kartoteka sprawców.
Wniosek o warunkowe umorzenia dla sprawców wcale nie dziwi Borysa Budki, byłego ministra sprawiedliwości. – Niestety sprawa od samego początku miała charakter polityczny, który nadał jej swoją interwencją Zbigniew Ziobro. Kodeks karny zakazując dewastacji grobów nie różnicuje ich, na lepsze, wymagające większej ochrony i pozostałe. Mogę tylko ubolewać, że prawo jest traktowane w sposób ideologiczny. Wcześniej przecież mieliśmy sytuację, w której prokuratora, który ma strzec praworządności, wnosi apelację na korzyść skazanego z spalenie kukły Żyda – dodaje prawnik.

Warto przypomnieć, że w 2015 roku, w podobnej sprawie, dotyczącej znieważenia miejsca pochówku żołnierzy radzieckich, prokuratura w Kaliszu postawiła zarzuty sprawcy. Jednak w odróżnieniu od przypadku z sierpnia ub. roku, w Kaliszu sprawca zniszczył aż 11 mogił a do tego postawiono mu inny zarzuty za użycie przemocy wobec policjanta, który próbował zatrzymać wandala.

- Dlatego nie wyciągałbym pochopnych wniosków z takiego finału śledztwa prokuratury w sprawie pomalowania grobu Bieruta - zaznacza dr Piotr Kładoczny, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego. – Po pierwsze z wniosku o warunkowe umorzenie wynika, że w opinii prokuratury są winni. Po drugie nie jest to umorzenie, lecz warunkowe umorzenie, co oznacza, że jeśli sprawcy będą w okresie próby naruszać porządek prawny, wówczas postępowanie może zostać podjęte na nowo. Po trzecie sąd stosując tę instytucję może nałożyć na sprawcę różne obowiązki, np. naprawienie szkody lub świadczenie pieniężne – dodaje prawnik.