Poseł PO Jarosław Gowin ma przeprosić Adama Michnika za to, że podał nieprawdę, twierdząc że naczelny "Gazety Wyborczej" nazwał go "faszystą" - orzekł prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie.

W czwartek SA generalnie utrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z kwietnia br., nakazujący Gowinowi przeprosiny Michnika, który go pozwał. Zarazem SA na wniosek Michnika podwyższył z 3 do 9 tys. kwotę zadośćuczynienia, jaką Gowin ma teraz wpłacić na cel dobroczynny.

W wywiadzie dla "Dziennika" z lipca 2007 r. Gowin powiedział: "Pamiętam, jak wiele lat temu za poparcie idei lustracji zostałem przez Michnika nazwany faszystą". Oceniał też, że dowodzi to oderwania środowiska "GW" od rzeczywistości.

Michnik oświadczył, że nigdy nie wypowiedział takich słów i po bezskutecznej próbie polubownego załatwienia sprawy wytoczył Gowinowi proces o naruszenie dóbr osobistych. Za podanie nieprawdy i narażenie swego wizerunku jako redaktora, żądał przeprosin w "Dzienniku" i wpłaty 10 tys. zł na cel społeczny.

W SO Michnik mówił, że wypowiedź Gowina podważyła jego wiarygodność, bo sugerowała m.in., że rzeczowe argumenty zastępuje wyzwiskami. Gowin mówił zaś, że pamięta, iż Michnik nazwał go faszystą w debacie w miesięczniku "Znak" pod koniec lat 90. Przyznał, że w opublikowanym zapisie debaty nie ma tych słów.

Zdaniem Gowina, Michnik użył porównania z faszyzmem, a następnie - przy autoryzacji tekstu - zmienił to na apartheid. "Nie widzę istotnej różnicy między określeniem faszyzm i apartheid" - dodawał Gowin, który twierdził, że jego wypowiedź mieściła się w standardach debaty publicznej. "Fakt oddania przez Michnika sprawy do sądu odbieram jako naruszenie zasad wolności słowa" - mówił.

SO uznał, że przypisanie Michnikowi wypowiedzi o faszyzmie, która nie miała miejsca, godzi w jego dobre imię. W apelacji Gowin żądał oddalenia pozwu lub ponownego procesu, powołując się na wolność wypowiadania opinii.

"Wypowiedź pozwanego była za daleko idąca; to było nadużycie konstytucyjnego prawa do swobody wypowiedzi" - tak sędzia Anna Kozłowska uzasadniła wyrok SA. Oddalił on zasadniczo obie apelacje (dokonano jedynie drobnej korekty tekstu przeprosin i zmieniono kwotę zadośćuczynienia).

"Nie ulega wątpliwości że takie słowo nie padło" - odniosła się sędzia do istoty sporu. Podkreśliła, że słowo "faszysta" źle się w Polsce kojarzy, a przypisanie takiego określenia "redaktorowi znaczącej gazety" narusza jego dobre imię. Zarazem sędzia dodała, że naruszeniem takim nie jest nazwanie kogoś "oderwanym od rzeczywistości".



Sąd uznał, że 3 tys. zł zadośćuczynienia to "o wiele za mało"

Sąd uznał, że 3 tys. zł zadośćuczynienia to "o wiele za mało". "Ma ono pełnić funkcję kompensaty za krzywdę i musi być do niej adekwatne, jak i do sytuacji majątkowej sprawcy" - dodała sędzia Kozłowska. Za "właściwą kompensatę" uznała 9 tys. zł.

W oświadczeniu, które teraz ma opublikować na swój koszt w "Dzienniku", Gowin ma przyznać, że jego wypowiedź "nie polegała na prawdzie", bo w toku debaty w "Znaku" Michnik nie nazwał go faszystą. Ma przeprosić Michnika za swą nieprawdziwą wypowiedź, godzącą w jego dobre imię.

Pełnomocnik nieobecnego w SA Gowina mec. Maciej Pietrzykowski mówił, że Michnik podczas debaty sugerował, że Gowin stosowałby metody apartheidu, który - jak mówił adwokat - jest bliski faszyzmowi. "To kwestia urazy własnej Michnika" - tak adwokat skomentował cały proces. Po wyroku zapowiedział kasację do Sądu Najwyższego.

Pełnomocnik Michnika (który też się nie stawił) radca prawny Piotr Rogowski kwestionował w SA wykreślenie przez SO z tekstu przeprosin słów, że twierdzenia Gowina były "nieuprawnione" oraz zwrotu o "oderwaniu od rzeczywistości (co SA utrzymał). Wnosząc o oddalenie apelacji pozwanego, Rogowski mówił sądowi o "porażającej kampanii nienawiści wobec Michnika" i powoływaniu się przez poszczególne osoby na wolność słowa, gdy Michnik wytacza im procesy cywilne.

Najgłośniejszą taką sprawą był proces wytoczony przez Michnika prof. Andrzejowi Zybertowiczowi za słowa: "Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację". W październiku br. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie nakazał temu obecnemu doradcy prezydenta RP przeprosiny za podanie nieprawdy oraz wpłatę 10 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny. Po tym wyroku SA kilka tysięcy osób podpisało list otwarty do rzecznika praw obywatelskich "w obronie wolności słowa".

Trwają inne procesy - m.in. naczelny "Dziennika" Robert Krasowski ma proces za słowa, że "Michnik poświęcił 1/3 życia na obronę byłych ubeków", a "Gazeta Polska" - za zwrot, iż Michnik "usprawiedliwiał korupcję, jeśli korzystali na niej komuniści". Przeprosin za podanie nieprawdy i 50 tys. zł na cel społeczny domaga się zaś Michnik od IPN, który nieprawdziwie napisał, że ojciec Michnika Ozjasz Szechter został skazany w II RP za szpiegostwo na rzecz Sowietów.