Zastępy urzędników ciężko pracują w Brukseli nad aktami, które nigdy nie wejdą w życie albo będą knotami legislacyjnymi. I jak tu nie pastwić się nad ich propozycjami?
Swego czasu pisałem już o tym, jak góra urodziła mysz (DGP 203/2013), tj. ile czasu, wysiłku i pieniędzy kosztowało przygotowanie przepisów o spółce europejskiej (Societas Europea). Właściwie cały czas mamy do czynienia z niegasnącym pragnieniem zuniformizowania prawnego w krajach Unii Europejskiej. Nad wspomnianą spółką europejską prace trwały prawie 50 lat i co? W Polsce mamy zarejestrowanych pięć (!) takich spółek. W tym też czasie wysilano się, aby wykreować Europejskie Zgrupowanie Inwestorów Gospodarczych (w oryginalnym tekście tłumaczone jest jako Ugrupowanie). I co? W Polsce mamy zarejestrowanych dziewięć takich podmiotów. Dalej była spółdzielnia europejska (Societas Cooperativa Europaea), która w rzeczywistości wygląda jak spółka z o.o. I co? I nic. Nie ma żadnej spółdzielni europejskiej.
W 1973 r. rozpoczęto prace nad europejską spółką prywatną (SPE), gdy Jeanne Boucourechliev sformułowała podstawowe założenia przyszłego projektu. Prace, wystąpienia, projekty, dyskusja trwały przez prawie 40 lat. W 2008 r. przygotowano projekt rozporządzenia, aby w końcu ostatnio zrezygnować z pomysłu w związku ze znaczną opozycją państw członkowskich w stosunku do niego. Nie wiem, czy lepiej jest z transgranicznym łączeniem spółek, bo w Polsce rejestruje się do około 20 połączeń rocznie. Niepowodzenie z europejską spółką prywatną urzędnicy-prawnicy brukselscy próbują sobie zrekompensować wysiłkami nad zunifikowaniem poprzez dyrektywę (na razie jej projekt) jednoosobowych spółek z o.o. (SUP – Societas Unius Personae).
Od razu trzeba stwierdzić, że z punktu widzenia prawa polskiego projekt dyrektywy rewolucji nie czyni, choć niektóre kwestie będą wymagały uregulowania lub zmiany w kodeksie spółek handlowych. Przede wszystkim proponuje się, aby państwa członkowskie nie uniemożliwiały SUP bycia jedynym wspólnikiem w innych spółkach – też jednoosobowych, podczas gdy w k.s.h. istnieją idiotyczne przepisy przewidujące, że spółka z o.o. nie może być zawiązana wyłącznie przez inną jednoosobową spółkę z o.o. (art. 151 par. 2 k.s.h.). Analogicznie art. 301 par. 1 k.s.h. reguluje to w odniesieniu do spółki akcyjnej. Dlaczego polskie przepisy są idiotyczne? Bo zakazują zawiązania spółki z o.o. i akcyjnej przez jednoosobową spółkę z o.o., ale nie zakazują bycia przez nie jedynym wspólnikiem. Wystarczy więc, że spółka jednoosobowa razem ze wspólnikiem jako osobą fizyczną posiadającą jeden udział utworzy formalnie dwuosobową spółkę. A na drugi dzień zbędzie jeden udział spółce. No i jednoosobowa spółka z o.o. będzie jedynym wspólnikiem innej jednoosobowej z o.o. czy akcyjnej.
Wielokrotnie zwracałem uwagę na bezsens polskiej regulacji, ale idiotyczne przepisy trwają. Trzeba więc będzie dyrektywy, żeby stan obowiązujący zmienić.
Co z innych propozycji? Proponuje się, aby wspólnik posiadał tylko jeden udział, którego nie można będzie dzielić. Czyli, odwrotnie niż to jest obecnie: jeżeli wspólnik ma maksymalnie jeden udział, to może być on dzielony (art. 181 k.s.h.). W stosunku do tego udziału nie będzie możliwe umorzenie dobrowolne.
No i dochodzimy do trwającego od dłuższego czasu szaleństwa, aby „wszędzie” minimalny kapitał zakładowy wynosił co najmniej 1 euro (w Polsce 1 zł). Jakbym słyszał podszepty diabla: „weź, weź spółkę za 1 zł”. Taki niczym nieuzasadniony trend wypacza sens spółek kapitałowych. Mówienie o łatwej dostępności do spółki nie powinno eliminować z nich elementu kapitałowego. No ale, co ważne, w projekcie dyrektywy kapitał SUP musi „zostać objęty w całości” (art. 16 ust. 2 projektu), czyli nie będzie można go objąć w wysokości 50 gr. Przepraszam za sarkazm, ale w kolejnym artykule (art. 17 ust. 1) projektu wymaga się, aby wkład za udział wpłacało się w całości w momencie rejestracji SUP. Pomijam sposób regulacji polegający na dwukrotnym regulowaniu tego samego, ale konia z rzędem temu, kto wpłaci wkład za udział „w momencie (sic!) rejestracji SUP”. Nie może to być broń Boże później ani wcześniej. Trzeba chyba będzie wykorzystać system łączności między sądem a bankiem lub kasą spółki, aby to był ten sam moment, ta sama chwila.
No i jak tu nie pastwić się nad propozycjami, skoro setki (tysiące?) urzędników ciężko pracują w Brukseli nad aktami, które nigdy nie wejdą w życie albo będą knotami legislacyjnymi.
Co jeszcze jest godne zainteresowania w proponowanym akcie? Chociażby art. 22 ust. 7 projektu, który wprowadza zarząd domniemany. Co to jest? Otóż każdą osobę udzielającą wskazówek lub wydającą polecenia, do których zwykle stosują się członkowie zarządu spółki, a która nie została formalnie powołana na stanowisko członka zarządu, uznaje się za członka zarządu w odniesieniu do wszystkich obowiązków, które spoczywają na członkach zarządu. O ile nie jest to groźne przy pełnomocnictwie domniemanym (art. 97 k.c.), o tyle zarząd domniemany działający obok normalnego zarządu to już jest hydra o dwóch głowach.
Jedyne rozsądne rozstrzygnięcie to art. 23 projektu, zgodnie z którym jedyny wspólnik ma prawo wydawać polecenia organowi zarządzającemu, a polecenia takie nie są wiążące w zakresie, w jakim naruszają one umowę spółki lub mające zastosowanie prawo krajowe. Ma to przede wszystkim sens w spółkach jednoosobowych osób fizycznych. Niewątpliwie ma miejsce swoista schizofrenia, gdy jedyny wspólnik, będąc jednocześnie jedynym członkiem zarządu, udaje raz jednego, raz drugiego. Tylko co z odpowiedzialnością członka zarządu, gdy nie ma tożsamości personalnej między jedynym wspólnikiem a członkiem zarządu?
Może łatwiej znieść te nieustanne trendy bezsensownego ujednolicania prawa, gdy to nas nic nie kosztuje, bo przecież nie jesteśmy jeszcze płatnikami netto do kasy Unii. To może marnotrawstwem bardziej powinni martwić się Niemcy?
Polskie przepisy są idiotyczne, bo zakazują zawiązania spółki z o.o. i akcyjnej przez jednoosobową spółkę z o.o., ale nie zakazują bycia przez nie jedynym wspólnikiem. Wystarczy więc, że spółka jednoosobowa razem ze wspólnikiem jako osobą fizyczną posiadającą jeden udział utworzy formalnie dwuosobową spółkę, a na drugi dzień zbędzie jeden udział w spółce