Inspektorzy skarbówki mają prawo zajrzeć do dokumentów kancelarii prawnej, jeśli podejrzewają, że jej klienci oszukują fiskusa – stwierdził Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.

Podczas audytu rozliczeń podatkowych i składek ubezpieczeniowych w szwedzkiej firmie SNS-LAN urzędnicy kontroli skarbowej doszli do wniosku, że konieczne będzie przeszukanie jej siedziby oraz zajęcie niektórych dokumentów. Przypuszczali bowiem, że spółka uniknęła zapłaty dużych sum z tytułu należnych podatków, dokonując nieprawidłowych transakcji z pewną szwajcarską firmą założoną tylko po to, aby wyprowadzić część zysku za granicę.

Wprawdzie uzyskanie informacji o tym, kto stoi za szwajcarską spółką okazało się niemożliwe, ale pracownicy kontroli skarbowej mieli mocne podstawy, aby sądzić, że był to m.in. prawnik pracujący dla SNS-LAN. Po przeszukaniu jego mieszkania (szwajcarska firma została bowiem zlikwidowana), inspektorzy zdecydowali, że będą musieli wejść także do jego biura w kancelarii prawnej Lindstrand Partners. Podczas niezapowiedzianego przeszukania nie znaleziono jednak żadnych materiałów, które nadawałyby się do wykorzystania w postępowaniu (skopiowano tylko zawartość pendrive’a i dysku zewnętrznego, które wykorzystywał prawnik, pracując z domu).

Kancelaria odwoływała się do sądu i powołując się na tajemnicę adwokacką, zakwestionowała jego zgodę na przeszukanie pomieszczeń firmy. We wszystkich instancjach uznano jednak, że podejrzenia inspektorów skarbówki były uzasadnione. Mimo to audyt podatkowy dotyczący SNS został zamknięty, a na jego podstawie nie zapadły żadne decyzje o konieczności zapłaty zaległych podatków.

W rezultacie kancelaria wniosła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, twierdząc, że przeszukanie jej siedziby stanowiło bezprawne naruszenie prawa do prywatności oraz tajemnicy korespondencji (art. 8 konwencji), zwłaszcza że dokumenty oraz informacje powierzone prawnikom przez klientów są poufne. Skarżący przekonywali także, że interwencja skarbówki, szeroko relacjonowana przez media, bezpośrednio uderzyła w reputację ich firmy, co ostatecznie skłoniło ich do zmiany nazwy.

Trybunał nie miał wątpliwości, że wejście inspektorów do biura kancelarii było ingerencją w życie prywatne. Zwłaszcza że w trakcie czynności z pewnością natknęli się oni na dokumenty uznawane za prywatną korespondencję. Nie ma tu znaczenia fakt, że żadnych materiałów nie skonfiskowano. Ingerencja ta miała jednak – zdaniem strasburskich sędziów – oparcie w przepisach krajowych, a decyzja o zastosowaniu środków przymusu została podjęta zgodnie z procedurami. Co ważne, podjęto ją w kontekście audytu podatkowego wskazującego na poważne nieprawidłowości w rozliczeniach przedsiębiorstwa.

Pozostawało jedynie pytanie, czy przy przeszukaniu dochowano odpowiednich gwarancji przed nadużyciami i arbitralnością. W ocenie ETPC to, że w siedzibie firmy nie znaleziono żadnych potrzebnych dokumentów ani nie zażądano od jej klienta uregulowania zaległości podatkowych, nie może być traktowane jako dowód, że pracownicy skarbówki nie mieli uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa. Ich wniosek został bowiem zatwierdzony przez sąd, a w przeszukaniu brali udział pełnomocnicy kancelarii. Sędziowie trybunału w Strasburgu nie dopatrzyli się także żadnej nieproporcjonalnej szkody wywołanej postępowaniem inspektorów skarbówki. Relacje medialne koncentrowały się bowiem tylko na faktach i opisie wyroków sądów krajowych, dlatego nie można uznać, że nagłośnienie sprawy szczególnie nadwerężyło reputację firmy.