Sąd w Opolu odrzucił w czwartek pozew byłego dyrektora Państwowych Zakładów Zbożowych w Brzegu Władysława Saletnika, który żądał od Skarbu Państwa 1,5 mln zł odszkodowania za straty poniesione w wyniku prowadzonego przeciwko niemu śledztwa.

Wyrok jest nieprawomocny. Saletnik zapowiada apelację.

Władysław Saletnik kierował Wojewódzkim Przedsiębiorstwem Rolno-Przemysłowym Państwowe Zakłady Zbożowe w Opolu do końca października 1997 r. W tym czasie firma była potentatem na polskim rynku zbóż. Brzeskie PZZ skupowały 21 proc. krajowego zboża i mełły 17 proc. polskiej mąki. Przedsiębiorstwo prowadziło działalność na terenie kilku południowo-zachodnich województw. PZZ miał także własną produkcję rolną na 6 tys. ha gruntów.

Saletnik - jak mówił - stracił funkcję niespodziewanie, u szczytu kariery zawodowej. "O 10 rano 22 października miałem podpisać umowę o utworzeniu spółki joint venture z amerykańskim Cargillem. Zgodnie z nią obydwie strony wnosiły do spółki po 450 mln zł, w zamian otrzymując po 49 proc. akcji. Dwa procent złotych akcji miał otrzymać wojewoda. Półtorej godziny przed spotkaniem z Amerykanami, wojewoda Ryszard Zembaczyński wręczył mi odwołanie w trybie natychmiastowym, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Miałem pół godziny na zabranie z firmy swoich rzeczy. Umowa nie doszła do skutku" - relacjonował Saletnik.

Trzy lata później PZZ znalazły się w złej sytuacji finansowej, 65 proc. akcji kupił przedsiębiorca Zbigniew Komorowski za nieco ponad milion złotych. Saletnik alarmował różne instytucje o stratach, jakie jego zdaniem poniosło państwo w wyniku - jak oceniał - niewłaściwej prywatyzacji. W lutym 2005 r. Saletnik został aresztowany pod zarzutem doprowadzenia do 80 mln zł strat w firmie, z której odszedł siedem lat wcześniej.

Przez kolejne dziewięć lat stawał przed sądami karnymi dwóch instancji. "Jednym z zarzutów, jakie postawiła mi prokuratura, był fakt, że kupiłem 196 tys. ton zboża nie mając możliwości jego przechowania. Tymczasem w naszych elewatorach mogłem bez problemu schować 476 tysięcy ton. Podobnie było z danymi finansowymi. Biegli oskarżenia nie przyjmowali do wiadomości bilansów, dając swoje wyliczenia, które w żaden sposób nie miały styczności z rzeczywistością" - mówił Saletnik w czwartek dziennikarzom.

Sąd okręgowy uniewinnił Saletnika. Wyrok uniewinniający podtrzymał Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, który w listopadzie 2014 r. odrzucił wniosek prokuratury.

Saletnik wystąpił z pozwem o 1,5 mln zł od Skarbu Państwa tytułem utraconych dochodów i 96 tys. zł zwrotu kosztów poniesionych w trakcie śledztwa i procesów. W czwartek Sąd Okręgowy w Opolu oddalił pozew. Sąd uznał, że co prawda poszkodowany jest niewinny, jednak nie można przypisać prokuraturze działań niezgodnych z prawem. SO nie uznał także za uzasadnioną kwoty odszkodowania, której domagał się Saletnik.

(PAP)

masz/ brw/PS